Ależ się rozpisałam.. kabel został brutalnie zjedzony (już moje torebki na haku nie są bezpieczne..)
Kastrowaliśmy Dżindżerka na Kordiana, konkretnie przez pana Wilkołaskiego. Było pusto. Trzymałam przy narkozie, piszczał w niebo głosy. Ale się nie wyrywał, patrzył na mnie jak na najgorszego, wrednego człowieka. Dostał dwa razy narkozę bo się nie dawał. Po zabiegu Dżin z lampy był niesamowicie misiowaty, taki bezradny..

Tata musiał coś załatwić to czekaliśmy jakiś czas. Potem wracając tata
musiał.. 
zahaczyć o kfc. Poszliśmy do zoo-natura po jakieś cuda..Kupiliśmy szałwię, liście mięty oraz owoce dzikiej róży. Kupiłam jeszcze granulat duo rat&mouse, i coś tam jeszcze jakaś karma której nazwy nie pamiętam. Dżin z lampy mieszka w transporterze, na ręcznikach. Wymieniam mu jak tylko coś się rozleje, lub załatwi swoje sprawy..Inaczej capi strasznie..fuj. Zużywam co najmniej 2 rolki dziennie
Dżin ma fioletowe szwy. Przyjaciółka powiedziała mi tak "Kolor nie modny, ale ujdzie w tłoku."
dodane:
Tajguś ma takie nastroszone futerko. I chodzi z lekko przymrużonymi oczyma. Biega, wariuje, nie wygląda na osowiałą. Nie słyszę żadnych szmerów. Nie ma mnie w domu ale jak przez tą godzinę ją obserwowałam to moja chmurka wydawała się dziwna.. Nastroszonej jej nie widziałam nigdy, wszystkie pozostałe szczury mają się dobrze . Ma ktoś pomysł?