Duduś przyjechał z Warszawy wydaje mi się że od Korlis. Był, ślicznym dużym, grubiutkim szczurkiem albinoskiem. Niestety zaraził się od kolegów łupieżem wędrującym. Poszłam do weterynarza i skutek był taki, że po paru dniach zastrzyków odszedł <beczy>. a był takim żywym szczurkiem, i to jeszcze odszeł w samotności

w sierpniu (Lekarz Zawodny na Kłosowej w Szczecinie) Nigdy tam nie jeździjcie proszę Was. (żył około roku)
Alusik, w piątek zauważyłam, że ciężko oddycha. Pojechałam do weterynarza. Zdiagnozowano zapalenie płuc. Dostał antybiotyk, kroplówkę, i witaminy. W weekend dostawal po 1/6 tabletki Baytril'a. Dwa dni później też. W środę gdy wróciłam wieczorem już nie żył

ZOstał znaleziony rok temu w święta na śmietniku. Skończył niecały rok.