Ha! Ograłam Dolarka

.
Ten Stwór uparł się na mój biedny bluszcz stojący na półce, na której teoretycznie szczurom przebywać nie wolno

no i wczoraj prawie dał mu radę. Biedna roślina, została postawiona korzonkami do góry i nic jej nie pomogło, że ponoć trująca... w ostatniej chwili ewakuowałam nieszczęśnika i w przypływie słusznego gniewu, postawiłam w to miejsce spory aloes. Ależ Dolarzysko miał minkę

. Próbował tak i siak, ale TO zielone, takie całkiem bezbronne nie jest tym bardziej, że ten akurat jest mocno rozkrzewiony i donica od samej ziemi jest pełna. Zaskoczony Szkodnik w końcu ze zmartwienia zwinął się w kuleczkę i zdrzemnął w cieniu przeciwnika.
A ja ze złośliwą satysfakcją namawiałam: no, podgryzaj, podgryzaj ptaszyno, przynajmniej wrzodów żołądka nie będziesz miał , bo to źródło cennych substancji....
Długo mu zachwalałam właściwości aloesu, ale jak na razie bezskutecznie.
Straszliwie prześwietlone oczywiście, ale warto zobaczyć tę minkę:
No i coś, czego nie powinnam publikować, bo zrobione w okolicznościach remontowej opresji, ale jakby ktoś chciał śmietnikowce zobaczyć....
