ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: unipaks »

yss : święta prawda , a przy tym ...ot tak , bez najmniejszego wysiłku... :)
marlena91 : mam nadzieję , że będzie się starać :)
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: unipaks »

ogon przeleciał mi po klawiaturze i zjadło część tekstu - miało być " marlena91 , mam nadzieje ze bedie się starać .
sorry!
Proszę najlepiej o usynięcie obu moich postów ...
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Zmienność wrażeń

Nieustannie wzruszają mnie jej łapki – maleńka piąstka zawisła w powietrzu podczas posiłku, podczas gdy druga opiera się o czyjś palec …. Drobniutkie kruche paluszki z maleńkimi pazurkami , różowe podeszwy śmiesznych stóp , które aż się proszą o ucałowanie .
Zręczność , z jaką się myją , obracają coś co właśnie pochwyciły , szarpią zdobycz czy obejmują ludzki nos albo brodę …
Czy nie zaczęliśmy przypadkiem świrować ?

http://images50.fotosik.pl/68/4ceaea3efd84c268med.jpg

Słodka migawka , którą też chciałabym utrwalić :
Mała nosi właśnie do schowka coraz to nowe smakołyki , ale po drodze nagle gubi towar .
Zatrzymuje się trochę raptownie nieco dalej , gdy to sobie uświadamia ; obraca się wokół własnej osi omiatając wzrokiem najbliższą okolicę , a gdy nic nie znajduje , staje na nóżkach i z niedowierzaniem spogląda na swoje rozłożone w pytającym geście , puste łapki , jakby w oczekiwaniu , że zguba się za chwilkę zmaterializuje .
Ma tak smutną i zdezorientowaną minę , że prędziutko podsuwam jej ukochane jedzonko i ukontentowane maleństwo w zgrabnych podskokach godnych słodkiej łasiczki dociera ze skarbem do swojego magazynu , by po chwili wrócić stamtąd biegiem ; wskakuje mi na kolana , z nich przechodzi na ramię i przywiera mocno ciałkiem do mojego policzka . Pocieram nim o pachnące futerko i chłonę , chłonę magię tej chwili , długo i z prawdziwym wzruszeniem ….
Żadne zdjęcia nie oddałyby wagi takiej chwili , a i tak najczęściej komórka jest w innym pomieszczeniu albo w aparacie właśnie wyczerpały się baterie – tak więc umieszczam te momenty w bezpiecznym schowku w galerii wspomnień , w dziale oznaczonym krótkim :
„SAWE”

Zdjęcie może jednak przybliżyć urok małej , gdy chroni się na dnie akwarium po usłyszeniu
w telepatrzydle miauczącego kota – spanikowana przywiera do szmatek i skamieniała nadsłuchuje , czy aby wróg nie nadchodzi ?
Gdy się ją stamtąd wyjmuje i miłosiernie przyhołubi , ogonek wciska się głęboko za dekolt i długo nie wychodzi , towarzysząc mi w tym azylu podczas gdy wstawiam pranie , szykuję obiadek i wycieram kurze .
A przecież śpi smacznie wąs w wąs z wielkimi kotami na pościeli – może o tym nie wie ?

http://images39.fotosik.pl/65/c27784901c2ee983med.jpg
http://images37.fotosik.pl/65/e190cf185212b4a1med.jpg

Inny obrazek w tym kalejdoskopie niekończących się kompozycji : Szczurcia pnąca się po kablu od anteny w górę uchylonego okna – komandos pełen werwy i wdzięku zarazem !
Omal nie dostaję zawału i przez najbliższy kwadrans naprędce aranżuję półkę na kaloryferze–
bo okazuje się , że cienka rurka biegnąca u szczytu żeberek może doskonale posłużyć do zdobycia parapetu , skąd można rozpocząć końcową wspinaczkę ku …. Wolności ?! :o
Kiedy mozolę się ze stawianiem nowej przeszkody , ona przygląda się temu w wysokości oparcia fotela , i nieomal widzę , że ją „boli , i obrazki lecą” …..! ;)
Awatar użytkownika
Telimenka
Posty: 4993
Rejestracja: czw lut 01, 2007 2:37 pm
Lokalizacja: Poznań :)

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: Telimenka »

Hehe mala spryciulka z niej.. ehh juz sie nie moge doczekac co bedzie dalej.

Ale od pierwszego zdjecia do tego uroslo sie malej. Chyba ze to tylko moje mylne wrazenie :)
W oczekiwaniu na dwa Nakotowe Bebetki :):) <3

[']..: Rudolf,Telimenka,Bazylek,Jogi,Kuha,Pupa,Ylah,Eliot,Capri,Ember,Ekler,Fizyk, Flos...
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

nie jestem pewna datowania zdjęć , bo nie mam niestety nawyku dbania o to na bieżąco , więc fotki mogą być z różnych tygodni ::)
a malutka , gdy jest najedzona i wymuskana , i gdy się jeszcze zbierze w sobie , to wygląda jak nadmuchana kula... ;)
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Chleba i igrzysk

Kiedy Szczurcia jest w nastroju do zabawy , wystrzela raptownie w górę , wstrząsając przy tym śmiesznie swoim łebkiem , a następnie w paru susach odbiega gdzieś niedaleko . Jeśli zareagujemy , zaczyna się zabawa w ganianego lub w „znajdź mnie , jeśli potrafisz !”
Malutka wyraźnie oczekuje też w ł a ś c i w e j reakcji z naszej strony – również chce być przez nas zaczepiana , więc wołamy do niej : - Szczury będą strzelać ! – na to ogonek wystrzela przed siebie i… znika gdzieś pod meblem , jakby zrozumiała i uwierzyła . Wystarcza pół dnia i kilka takich akcji , żeby na drugi dzień na samo hasło wiała , gdzie pieprz rośnie .
Równie żywiołowo reaguje, gdy słyszy : - Jak ja cię zaraz złapię za ten brzydki ogon! (uszy…) . Bezbłędnie też wyczuwa , gdy jestem naprawdę zła – np. kiedy redukuje liczbę liści moich alpejskich fiołków ( dziewczęta zawsze gustują w kwiatkach ) .Albo gdy wpadnie z krótką wizytą do Stolikowa i powywraca , co się da , zaliczając przy okazji nieco tego i owego np. rozlanego piwa czy winka .
Fajnie jest też rozgrzebać ( gdyż się ich nie je , bo są fuj ) otręby pozostawione tam do użycia przy jakimś posiłku . Notabene można boki zrywać ze śmiechu , jak je serek waniliowy wymieszany ze wzmiankowanymi otrębami – jak ona robi jęzorkiem ten wściekły młynek to nie wiem , ale serek znika , a wiórowate paskudztwo rozpryskuje się dookoła na wszystkie strony . Podobnie rzecz się ma , kiedy mysza pochłania serek ananasowy ……bez ananasów .
Za to kluseczki to coś , za czym przepada , zwłaszcza jeśli są omaszczone . Chociaż i takimi bez omasty też nie pogardzi , jeśli akurat nie nadarzy się nic smaczniejszego .
W ogóle to lubi mi towarzyszyć w kuchni , kiedy przyrządzam jadło ; często załapuje się na coś dobrego z ręki ( kapkę surowego mięska lub parę ziarenek kaszy gryczanej ) lub z łyżki
( nieco jarzynowej zupki lub choćby nieprzyprawione jarzynki ) Zjada to wówczas ze smakiem i wyraźnie słychać , jak mlaszcze !

Nie oduczyła się niestety zaglądania nam do ust , jeśli przywabi ją jakiś smakowity dlań zapach , albo po prostu wtedy , kiedy chce nam dobitnie zasygnalizować , że coś by teraz wciągnęła . A potrafi już być niezbyt delikatna , oj potrafi …
Jeszcze gorzej traktuje pana , gdy siedząc przy komputerze nie zwraca na nią uwagi : z ramienia sięga ząbkami do wąsów , przednimi łapkami zapiera się o jego wargi i ….pieli chwasty ! Albo wejdzie mu na głowę i spod czoła dokonuje brutalnej depilacji brwi .
Bez znieczulenia . ;)

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c31 ... 6e636.html

Tymczasowi Właściciele

Młoda wyjeżdża z domu , aby podtrzymać więzi rodzinne , więc trafia nam się gratka – jakieś 3 tygodnie niunia będzie tylko dla nas . Kiedy wyjeżdżając daje nam pożegnalnego buziaka , zezuje z niedowierzaniem w odpowiedzi na nasze zapewnienia , że będziemy tęsknić .
Kiedy jedni podopieczni wyjeżdżają , drudzy przekonują nas , że takich dwoje, jak nas troje , to nie ma ani jednego !
Daj mi tę noc ! – proszę szczurcię przed spaniem każdego wieczoru , ale ona rozumie to opacznie i od rana ze dwadzieścia razy urządza sobie gonitwy po moim udręczonym ciele .
Podskakuje na mnie , gdy leżę na plecach , a kiedy obrócę się na bok z ugiętymi kończynami , nie przejdzie bynajmniej ponad nimi , tylko zahacza siekaczami o górne kolano , żebym je podniosła umożliwiając jej tym samym wygodne przedostanie się na drugą stronę .
Trochę tylko mniej owych rozkoszy dostaje się mojemu mężowi , za to już na wejściu dokonuje na nim brutalnego przeglądu jamy ustnej , zahaczając najpierw jedną , a potem drugą łapką o jego bezbronne senne usta , i nawet udaje sierściuchowi wpakować do środka niemal połowę swojego ciała . Pan czasami sypia „na popielniczkę” i Szczurcia najwyraźniej uznaje jego rozchylone wargi za serdeczne zaproszenie …

Przygotowaliśmy jej fajny lokalik , aliści wzgardziła nim , za to wykorzystuje okrągły otwór wyprowadzający pęk kabli od poszczególnych urządzeń audio – video , wywiercony z tyłu stolika TV – Szczurowska wchodzi przezeń od tyłu i mości się na półce za Panasonikiem ; ma tam sucho i ciepło i nawet ograniczyła ilość swoich nocnych odwiedzin w naszym łóżku , więc świętujemy !
Niestety , święto jak to święto – nie trwa wiecznie : zauważamy , że jedno z urządzeń „odeszło w niebyt” i lokalizujemy przyczynę . Jest prozaiczna – kabel źle widać ułożył się w otworze i utrudnił Szczurci swobodne wchodzenie i wychodzenie , więc się go zwyczajnie pozbyła . Z przykrością musimy ją pozbawić tej fajnej norki i jest nam naprawdę żal , że odbieramy małej coś , co sobie już ukochała …
Teraz znajdujemy ją coraz częściej wewnątrz wersalki ; siedzi sobie jak ta księżniczka na ziarnku grochu albo śpi , rozkosznie zwinięta w kłębek i nakryta swoim ogonkiem niby kołderką .
Robimy jej tam w środku więcej miejsca , przenosząc część pościeli do schowka w łóżku córki , i upraszamy grzecznie , żeby przynajmniej nie lała nam na kołdry ….

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/358 ... 6dde5.html

A nasza córka dzwoni niepotrzebnie często i zawsze odgadujemy , jakie będzie pierwsze pytanie ... ;)
;)
Awatar użytkownika
zalbi
Posty: 5371
Rejestracja: czw wrz 14, 2006 6:06 pm
Lokalizacja: Jaworzno

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: zalbi »

( dziewczęta zawsze gustują w kwiatkach )
ha! =D
Szczur potrzebuje szczura. Taka jest jego natura.
Obrazek
bazarek ciuchowo różnościowy:www
biżu, figurki i inne na zamówienie:www
Awatar użytkownika
yss
Posty: 6442
Rejestracja: pt sty 05, 2007 8:12 pm
Lokalizacja: szczecin

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: yss »

ja pamiętam jak musieliśmy zamurować skarpecie dojście za kuchenkę gazową, bo pod kuchenką zrobiła sobie lokum i spiżarnię, z bezpośrednią trasą do wc i wyjściem górnym na zlew.
w odpowiedzi na to skarpeteczka zeżarła wykładzinę spod kuchenki, bo chciała się dostać do swojego gniazdka.
wypiłowała mi też w jednym obrazie śliczne półkole na brzegu - stał pod ścianą razem z wieloma innymi rzeczami, a myszę potrzebowało porządnej trasy wzdłuż ściany - więc myszę wypiłowało dopasowany do siebie kształt w desce i trasa była jak należy :)

ciekawa jestem, jak się tam sytuacja w naszym serialu będzie rozwijać... czy jak u nas wzbogaci się o pościgi za złodziejską myszą? o wygrzebywanie czegoś w rodzaju gleby z jedzenia zza ciągu szafek kuchennych? czy myszka umie już włazić po rurach pod sufit i potem zjeżdżać w dół....? umie wchodzić na szafy opierając się pleckami o ścianę a łapkami o szafę......?
ten się nie myli, kto nic nie robi
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

yss , u nas już też narzędzi rozmaitej maści już się nawet nie odnosi gdzieś dalej , bo po każdej narzędziowej interwencji następuje błyskawiczna riposta .... >:D
Co do serialu ...

Wszystko znika

Zainstalowaliśmy ogonkowi dwa domki , uosobienie zaciszności , miękkości i ciepła wewnątrz ; Szczurcia zarejestrowała tylko ich istnienie i nadal preferuje wnętrze wersalki .
Często teraz w niej w ciągu dnia znika .
Coraz częściej też wraz ze Szczurcią znikają różne drobne przedmioty , takie jak długopis , ukochana maleńka srebrna łyżeczka , jakieś etui czy odłożona na chwilkę biżuteria .
Znajduję je później w środku , ale przy próbie odbioru muszę stoczyć ze złodziejką prawdziwą bitwę , ona zaś jest nadspodziewanie silna i walczy tak zawzięcie , jakbym to j a chciała ukraść jej uświęconą własność . Ciągle więc musimy pamiętać , żeby pufy były odsunięte od stołu ( a stół od wersalki ) na bezpieczną odległość .
Na szczęście szczurcia nie tyka się kabli ( nawet tych leżących w poprzek jej drogi na podłodze ) ani książek na półce segmentów , skąd wielokrotnie ją zdejmuję .
Kocha za to uprowadzać małe karteluszki pochwycone na stoliku , dokąd udaje jej się dostać świńskim truchtem po ramionach niczego niespodziewających się ludzi . Czasem jest tam jakaś notatka , czasem tylko lista zakupów do zrobienia , ale często – zanotowany właśnie naprędce , ważny numer telefonu , którego już się nie odnajduje , choć zostaje przekopane całe wnętrze schowka ... >:(
Głupio jest się tłumaczyć , że potrzebujesz raz jeszcze zanotować potrzebne namiary , bo poprzednie zeżarł szczur….

Bawię się ze Szczurcią całe kwadranse , wykorzystując różne tasiemki oraz jakieś atrakcyjne drobiazgi zawieszone na sznureczku, podsuwam małe intrygujące pudełeczka oraz drewniane szpulki.
wszystko to po zabawie zostaje zabezpieczone w schowku, a ja znów muszę cały ten arsenał wyciągać.
Raz daję jej do zabawy ping- pongową piłeczkę ; mała skacze na nią i usiłuje pochwycić w ząbki – lecz biała kula wysmykuje się i uparcie ucieka , więc szczurek podbiega i skacze nań z góry dociskając do podłoża łapkami . Wtedy ja ….. pstrykam od spodu w plastik i zabawa zaczyna się od początku . Nie trwa jednak długo – w końcu malutkiej udaje się przycisnąć zabaweczkę obiema łapkami do szeroko rozwartej paszczy i niunia jak mały kangurek sadzi w stronę wejścia do swojego magazynu . Paluszki w obu łapkach maksymalnie rozcapierzone , oczy ogromne z wysiłku . A tu nagle niedobra pani chwyta paluchami zdobycz i biedny ogonek nie jest już w stanie utrzymać piłeczki , która i tak pozostawała w pyszczku ledwo , ledwo.. .
Więc gdy zachęcająco podbijam piłeczkę przed jej noskiem, a następnie turlam ją to w jedną , to w drugą stronę , ona myśli tylko o uprowadzeniu zabawki . I kiedy po raz kolejny łapię za ping – ponga, Szczurcia z szybkością atakującej żmijki łapie ząbkami za moje palce , krótko i niezbyt boleśnie , ale jednak . Potem ujmuje piłeczkę w otwarty pyszczek , obejmuje z obu stron łapkami i sunie z nią w ten sposób po podłodze , następnie z nadszczurzym wysiłkiem podsuwa ją nosem i łapami na wysokość skrzyni schowka , wskakuje na górę , podnosi zabaweczkę i znika z nią w środku .
Piłeczki nie udaje się już odnaleźć .

Czasem rzeczy przez nas utracone wydają się być warte zachodu , by je odzyskać .
Jeśli nic nas nie nagli , to najczęściej szczęśliwie wydostajemy je z wnętrza wersalki , gdzie leżą obok jej miejsca odpoczynku .
Czasami jednak potrzebna jest natychmiastowa akcja , i wówczas bywa ciężko , bo mały szczurek idzie w zaparte , a jego siłę potęguje jeszcze determinacja i zawziętość , z jaką
toczy bój o każdy drobiazg wyciągany z jej zachłannego pyszczka . A pochwycona w dłoń i uniesiona w górę z myślą o odebraniu łupu , wije się jak piskorz , obła i prześlizgująca się między palcami niczym śluzica i trudno uwierzyć , ale już po chwili jest wolna , wraz ze swoją zdobyczą ….
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Szczurważ mać....

Przespałam alarm albo budzenie nie zadziałało – nie wiem , w każdym razie nieco późno otwieram oczy – jeśli zaraz nie znajdę się w przychodni , szanse na dostanie się dziś do lekarza mam mniej więcej takie jak na znalezienie kwiatu paproci .
Szczurcia nie przyszła do nas w nocy , czuję się nieco dotknięta i postanawiam ją po powrocie porządnie obsobaczyć , ale nie mam teraz czasu , by jej szukać . Pędzę do łazienki , gdzie markuję szybką toaletę , potem dopadam szafy i wyciągnąwszy – na oślep , bo widzę wciąż jeszcze nieostro – jakąś bieliznę , gorączkowo poszukuję w ciasnym stosie ubrań odpowiedniej bluzki .
Ta właściwa ( a jakże! ) leży oczywiście na samym dnie i nie udaje mi się jej (co jest , kurczę?!) wyciągnąć ; cała w nerwach zaciskam palce na materiale i szarpię . Bluzka wylatuje razem z dwudziestoma innymi i ( kruca bomba , mało casu…) wciskam to wszystko jak leci do środka , memłając pod nosem jakieś obelgi wystosowane do nie wiadomo kogo .
W korytarzu wkładam buty , sweter i już mam wychodzić , gdy wydaje mi się , że z kuchni słychać jakieś dźwięki . Zaglądam tam i dosłownie mnie wmurowuje na progu to , co widzę :
na podłodze rozsypana kasza , przemieszana z pierwszorzędną wysokogatunkową kawą – gęsto upstrzona ziarnami czerwonej fasoli , a na tej czerwono – czarno – brązowo – białej wyściółce , pośród porozrywanych opakowań i strzępków błyszczącej kolorowej folii – Szczurcia , z wielce zadowoloną miną zajadająca ziarnko gryczanej kaszy .
Wściekłość zalewa mnie gorącą falą i zaślepia oczy – już muszę wychodzić , a na dziś rano umówiłam fachowca od instalacji gazowej; jak wrócę z wizyty w przychodni , to facet też pewnie zaraz będzie – i jak mam go wpuścić do tej kuchni wyglądającej , jakby bawiły się w niej wychowywane bezstresowo dzieci ?!
Rzucam w bok torebkę , padam na kolana izgarniam miotełką rozsypane produkty , ale niuni bynajmniej nie podoba się to , co robię , więc straszy moje ręce , usiłując zachować dla siebie odkryte właśnie dobra .
A kafle na podłodze są gładkie i Szczurcia ślizga się na nich , aż rozjeżdżają się wszystkie cztery ogonkowe łapki i ma niejakie problemy ze wstaniem , co jednak nie powstrzymuje jej przed ponowieniem próby obrony znaleziska . I za każdym razem , gdy chce podbiec do moich likwidatorskich rąk , pedałuje najpierw dłuższą chwilę w miejscu po kaflach , wśród niezliczonych ziaren i kawowego pyłu (dwie cyfry przed i dwie po przecinku za 100 gram !), i nie bardzo jej wychodzi utrzymanie łapek bliżej siebie , co i rusz rozpłaszcza się brzuszkiem na śliskiej tafli .
Widok Szczurci prezentującej ten osobliwy balet na kolorowej , sypkiej mozaice ziaren jest tak ucieszny, że jak przed chwilą chciało mi się płakać z bezsilnej złości , tak teraz śmieję się jak szalona , i nie udaje mi się zmieść tego bajzlu na szufelkę , bo właśnie ciurka jeździ na oklep na zmiotce , protestując wniebogłosy i podszczypując manifestacyjnie moje palce , a za chwilę wskakuje do szufelki i tylnimi łapami udaje jej się wykopsać z niej niemal całą zawartość z powrotem na kafelki .
Nie udaje mi się też jej złapać , więc moje starania mają znamiona pracy syzyfowej , tak więc pozostawiam to wszystko w diabły , zasuwam drzwi od kuchni i lecę do przychodni .
Fachowca od gazu witam uzbrojona w odkurzacz zajmujący cały środek kuchni oraz w nieodgadniony uśmiech , który powstrzymuje go od zadawania niepotrzebnych pytań .

Samodzielne gospodarowanie podoba się Szczurci w stopniu widać nie do opanowania , bo już tego samego dnia wymyka się , kiedy ktoś nieopatrznie pozostawia niedomknięte drzwi .
Dochodzi mnie jakiś hałas , na który zaczynam strzyc uszami , potem następują jeden po drugim szybkie niezidentyfikowane dźwięki , które sprawiają , że lecę tam pełna najgorszych przeczuć .
Tym razem wszystko wydaje się być w porządku ; to tylko nasza niunia wgramoliła się sprytnie po pokrowcu od wędek aż na górę i stamtąd wskoczyła na drabinkę stojącą nieopodal ; czyniąc to odepchnęła widać łapkami pokrowiec , który zwalił się razem z zawartością na bok , pozbawiając nierozważną alpinistkę drogi zejścia .
Biega więc teraz bidna na szczycie metalowej drabinki i, przebierając drobnymi łapkami ,
tworzy interesującą kompozycję rytmiczną – jest to całkiem zgrabne solo na perkusję .
Chcę dać Szczurci do zrozumienia , iż nie bardzo pochwalam takie zabawy , jak dziś , więc zanoszę ją do jej (otwartego ) akwarium , starając się by w mój głos nie wkradł się nawet cień uśmiechu , gdy do niej przemawiam ….
A ona w swym akwarium chyba stara się wyglądać na należycie skruszoną....

http://images43.fotosik.pl/70/90ade8c869e80a92med.jpg
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: merch »

Jazda na zmiotce , ech szkoda ze tego nie sfilmowalas :P
Obrazek
*NiuniuśMysiaMałyniaMyszulAllegroKichanioSzarikSzymaGuciaKropkai7rodzRudiPankracy, BrysiaCzapkaCelaCzesiaZdzisiuCezarCzaruśEdiCzejenFeluśZeniaUbocikGryzajkaMała KapturkaOfelkaJajcusWulfikmaluszkiHieronimHefryśmałyeFekDarEstiNosioOliFaramuszkaDafiDorota
Awatar użytkownika
RattaAna
Posty: 1312
Rejestracja: sob sty 06, 2007 5:24 pm
Lokalizacja: Pruszków/Gorzów Wlkp.

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: RattaAna »

o tak, szczuraki mają pomysły, zawsze znajdą sposób by nas zaskoczyć; a jak się im da wolną rękę - czyt. łapę (czyli mieszkanie wszędzie gdzie chcą, niekoniecznie w klatce), to już w ogóle life is amazing ;) wesoło macie z niunią
mój cały babiniec już za TM...
[*] Fiona Pumka Lusia Tola Layla Sheila Zbójka Rita Frida Ziuta Emma Laguna Dotka Szelma Andariel i kotka Loona
[/size]
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

....tak ....
life with rats is amazing , but from time to time is cruel ... ;)
Klatki nie posiadamy ...
Hanka&Medyk
Posty: 1916
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:56 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: Hanka&Medyk »

Podziwiam lekkość "pióra" (bardziej by tu pasowało 'klawiatury', ale co tam) :) świetnie się czyta Twoje szczurkowe opowieści, Sawo.

I szczerze mówiąc, zazdroszczę takiego energicznego zwierzaczka... nasza jest nie dość, że potwornym tchórzem (podłoga czy biurko mogą dla niej nie istnieć), to jeszcze maniakiem rozdrapywania strupków. Obraża się śmiertelnie za wyciąganie z klatki, kiedy alarmuje piskiem o kolejnym rozkrwawionym skrawku skóry, a na wieczne potępienie skazuje za "szorowanie" (de facto wcieranie palcami w futerko i skórę) płynami antyseptycznymi i przeciwświądowymi, po którym nieuchronnie następuje spłukiwanie...

Co za życie... może koleżanka (o ile ją w końcu dostaniemy) ją ucywilizuje.
[*]:Dziunia,Gienia,Gaja+UtahMerch'sField,OmegaEM,Amiga,Destra+DaithiRL,Aguta,Albi,Fufa,Yumi,Belzebub,Wacław,Krówka
Są:Miotła,LuxTorpeda,Teodora,Ciapka,Piszczałka,Rubi,Tesla,Gniotka
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Merch: zawsze w takich momentach nie mamy albo kamery ( bo z jakiegoś sobie tylko wiadomego powodu przestała działać ) , albo czasu . Albo jednego i drugiego ...
Hanka&Medyk: myślę , że z czasem odwzajemni wasze oddanie , bądźcie cierpliwi i nadal zabiegajcie o jej względy ;) A czy te strupki to nie świerzb - wtedy wystarczyłby może jeden zastrzyk i coś do posmarowania na potem ? Posmyrajcie ogonka za uszkiem ode mnie , gdy będzie spał - będzie może wtedy bardziej podatny... :)

Czy mógłby mi ktoś wyjaśnić znaczenie skrótów :GMR oraz MGR ? ::)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”