Uff... Dłuższą chwilę mnie tu nie było - wiele spraw się na to złożyło, ale już wyjaśniam
Przede wszystkim - w lipcu udało mi się zdobyć pracę - dobra to rzecz, ale nieco męcząca. Najpierw 2 miesiące szkoleń, po których wracałam dość wyczerpana umysłowo - nie wystarczało nawet sił na przejrzenie ulubionych komiksów internetowych i różnych for. Potem zaczęłam pracować 'normalnie' - czyli w trybie zmianowym - zdarza mi się (tak jak dziś) wracać z pracy koło północy. W pracy internet to niestety dobro reglamentowane - dostęp mam tylko do niewielkich zasobów.
Po drugie - we wrześniu okazało się, że jeden z moich bardzo dobrych przyjaciół stał się nagle MMŻ

Nie wiemy do tej pory jak do tego doszło, ale dobrze mi z tym - choć oczywiście nie zwiększa to ilości czasu dostępnego na inne przyjemności
No, ale przechodząc do rzeczy - dziś po powrocie z pracy rozmawiałam przez chwilę z
Runą i zmotywowała mnie troszkę do napisania paru słów, coby dać znać, że nadal żyjemy - ja i moje łobuzy
Gwoli podsumowania powyższych postów, żeby leniwi nie musieli przypominać sobie historii od początku - po szczurzej wpadce oddałam większość maluchów w dobre ręce. Zostałam z rodzicami - czyli z Kapslem i Truflą (vel NINJĄ - ale o tym później), córeczkami (Urd & Skuld), oraz z jednym chłopaczkiem, który nie znalazł domku - Nergalem (vel Grubexem - o tym też później

)
W lipcu zadzwonił do mnie kolega (który właśnie szczęśliwie sam się "rozmnożył") z pytaniem, czy nie wzięłabym do siebie jeszcze jednego szczura. Zgodziłam się, i tak trafił do mnie Pysio (czyli mały terrorysta). Od tej pory zostałam dumną "mamusią" szóstki ogoniastych łobuzów.
Tu zdjęcie prawie całej ogoniastej gromadki - brakuje tylko Pysia, który w tamtym momencie siedział mi w kapturze
Tyle tytułem wstępu
Teraz wyjaśnienie, dlaczego Trufla to Ninja i czemu Nergal stał się Grubexem
Trufla jest generalnie małym spryciarzem i największym uparciuchem spośród wszystkich. Kiedy tylko siedzę przy biurku i robię coś, co ją interesuje (czyli np. jem), wspina się na kolana/plecy/szafę i atakuje znienacka - czasem udaje jej się oderwać jakiś smaczny kąsek prosto od moich ust, a czasami ląduje mi na plecach niczym cichy zabójca

Mimo wielu prób zdejmowania jej ze mnie, nigdy nie mija więcej niż 15 sekund, a ona znów siedzi na moich plecach/ramieniu/za ekranem laptopa i czai się na kolejną łobuzerkę

No a że jest prawie calutka czarna - stąd Ninja
Ninja

Nergal, mimo, że spożywa tę samą karmę, co pozostała część rodziny, rozrósł się niesamowicie. Do tej pory i moi znajomi, i ja myśleliśmy, że Kapsel to duży szczur. Nie. Grubex urósł jeszcze większy - długości ciałka (bez pełnego wyprostu) ma ponad 30 cm, ogonka zaś koło 24-25. Do tego prawie 800 gramów żywej masy - to chyba wyjaśnia zmianę imienia
Na początku grudnia pojechaliśmy do weterynarza na kastrację - po znieczuleniu Grubex po prostu rozlał się po stole

Nie mam w tej chwili dobrego aktualnego zdjęcia - więc zamieszczam fotkę z września - robiona przez kumpla, w tle oczywiście ja

Dla porównania rozmiarów dodam, że moje przedramię to ok 25 cm, a Grubcio jak widać, trochę się nie mieści
Grubcio
Do momentu, kiedy Pysio trafił pod mój dach, Kapsel mieszkał w oddzielnej klatce razem z Grubexem. Na początku próbowałam połączyć chłopców, ale niestety Grubcio strasznie bał się Pysia - nie wiadomo dlaczego zwiewał przed połowę od niego mniejszym ogonkiem, a mordkę darł, jakby go ze skóry ktoś obdzierał

Podejmowałam wiele prób łączenia - wszystkie zgodnie z instrukcjami bardziej doświadczonych hodowców z forum, ale nic nie skutkowało. Wtedy zdecydowałam się na krok ostateczny - kastrację obu panów (co i tak było planowane - na wiosnę planuję zbudować wieeelką klatkę, która pomieści całą szóstkę) Na skutek mizernych możliwości finansowych, nie byłam w stanie pozwolić sobie na kastrację na jesieni, dokonało się to dopiero na początku grudnia.
Do weterynarza zabrał nas MMŻ, który szczury polubił od pierwszego spotkania

Chłopcy jechali w jednym transporterze, i o dziwo nie kłócili się. Po zabiegu wybudzali się bardzo długo. Zawinęłam ich w polarek i przez cały czas trzymałam na kolanach. Po paru godzinach, kiedy dalej nie wybudzili się, a ja musiałam już udać się spać - stwierdziłam, że nie zostawię ich w klatce w takim stanie - zdradzali już pewne objawy wybudzania się, ale nadal zachowywali się jak pijani - wolałam nie ryzykować. Zdjęłam więc pościel z łóżka pod sufitem, rozłożyłam ją na podłodze, położyłam chłopaków obok siebie i tak poszliśmy spaciu
Uprzedzam pytania - nie bałam się, że ich przygniotę, bo zawsze śpię w jednej pozycji i raczej nie ruszam się podczas snu zbyt gwałtownie
Po tym wydarzeniu Grubcio i Pysio zamieszkali razem w klatce szpitalnej, a Kapsel mieszka w tej chwili razem z dziewczynami, w dwóch połączonych klatkach (gdzieś wcześniej zamieszczałam fotkę).
Od dwóch tygodni na wybiegi wypuszczam wszystkie szczuraski - czasem dziewczyny trochę histeryzują, ale generalnie to one pierwsze zaczepiają moich kastratów.
Ależ się rozpisałam

Pora teraz na parę zdjęć i zmykam spać. Mam nadzieję, że teraz będę trochę częstszym gościem na forum - w styczniu pracuję w większości na poranne zmiany, czyli popołudniami będzie więcej czasu na pisaninę
To chyba Urd na moim ramieniu, lecz może się mylę - nie widzę wyraźnie wzorku na pyszczku:
A tu już większa gromadka - widzę tam Urd, tyłki Ninji i Skuld i kawałek Kapselka

:
Tutaj Pysio - niewiele mam jego zdjęć, bo to taki outsider, co się na uboczu trzyma - z dala od fleszy aparatu:
A tu Urd - mój mały czerwonooki demonek

:
Urd i Skuld w jednym stały domku:
Grubcio - jak go ochrzciła
Runa - niezły pączuś
I to chyba by było tyle na dziś

Późno się już zrobiło, a pisanie tego eseju zajęło mi równą godzinę - razem z ładowaniem zdjęć
Do napisania!