Ale się wkurzyłam... Pisałam sobie spokojnie posta a tu nagle mi się komp wyłączył! Jak mnie to normalnie.... Jak tak się stanie jeszcze raz do grzmotnę w ten głupi komputer i się skończy!!
No dobra, przejdźmy do rzeczy...
Wracam sobie z roweru, przychodzę się napić. Mama mnie woła, to idę do przedpokoju.
- Co jest? - pytam.
- Mufek nie chce nic jeść, dałam mu wątróbki, spacjalnie dla niego kupiłam, nie tknął! Właśnie Łaciata kończy jest porcję... Dorotka, co robimy? - rozpacza mama.
- Jedziemy do weta, a jak? Zadzwoń, bo może już ich nie ma w gabinecie, ja przygotuję torbę.
Wsiadamy do samochodu. Mufek nawet się szamocze... To dziwne. Okazało się że Pan Kot ma zupełnie puste jelita i pęcherz... Być może dostał eee... rozwolnienia. Bolą go też zęby, a ma ich zaskakująco mało. Dostał zastrzyk i wróciłyśmy z nim do domciu. Po jakimś czasie Muf zawitał do kuchni i raczył wszamać całą(!) saszetkę. Wyszedł na dwór.
Wieczorem Kocisko postanowiło, że ponownie zwiedzi nasze progi [pewnie pomyślał o swoich...] i ogołoci lodówkę z szynki przeznaczonej na jutrzejsze śniadanie.
W a nocy... Co się działo w nocy, ludzie... Kto mnie obudził o 4-tej nad ranem, no kto? Nikt inny, tylko Muf! Tzn. Muf i Groszek - młody, silny, a w dodatku rudy kocur sąsiadów, podczas, gdy Muf jest tylko staryą, czarną świnią... Potwornie się bili! Walczyli pewnie o dominację... Urzadzili sobie konkur na głosy...
Ok, kończę, zdjęcia przewidujemy a kiedy indziej.
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)