No masz;
uni... to malutkie- pierzaste, było wtedy barbarzyńsko bezradne wobec faktu, że wujkowie mają już dosyć jego szaleństw i nie mają siły reagować na jego zaczepki. Oni w tej klatce zrobili już po dwa kilometry każdy a to poważne szczury są..., no może oprócz Jerzolka, który nie spoważnieje raczej...a Blessiaczek bidulek, jest przezemnie nadużywany do opieki nad smarkaczem, bo podła uważam to za świetny aerobik dla mojego tłuścioszka - leniuszka
Nie chcę u
krwiopija offiska robić- to sobie tutaj napiszę:
Naprawde nie rozumiem co do samotnosci szczura ma doswiadczenie krwiopijki, skoro do znudzenia sie tu słyszy, ze człowiek szczura szczurowi nie zastąpi i ze trzymanie szczura samego jest samolubne...
No, może właśnie to „do znudzenia” jest kluczowe

. Zasada jest słuszna, ale doktrynerstwo męczące.
Coś mi się wydaje, że wśród szczurów, jest więcej samotników, niż skłonni jesteśmy przyznać. Stefek z Blokowiska np. nie chce, wyraźnie nie chce towarzystwa- omija wielkim łukiem pobratymców. Mogłabym go na siłę do JerzoBlessoGacka dokwaterować- potłukłby się trochę z Graficzkiem i miałabym jedną klatkę z głowy. ale naprawdę... wśród moich szczurów tylko Jurij i Dar i Blessiu, są faktycznie towarzyskie. Nie chcę, by moje szczury czuły się jak więźniowie, którzy mają wybór między pozagryzaniem się z kumplami z celi a podporządkowaniem się wbrew swojej naturze.
Terror w takiej „celi” już też widziałam, dlatego- jeśli któryś nie chce do wspólnej klatki- nie będzie do tego zmuszany, bo znaczy to dla mnie, że mu w niej źle.
Nie wiem... na wolności, szczury gromadzą się w stada, ale podejrzewam, że dla „celów nadrzędnych”- pożywienie, bezpieczeństwo. Ale co one tak naprawdę „wolą” ? kiedy widzę, jak Blessiaczek cieszy się na widok nie widzianego jakiś czas kolegi, jak Jerzolek z troską „pielęgnuje” któregoś, jak podnoszę flanelową poszewkę leżącą na „tarasie”przed klatką i widzę przepiękną kulę w której tylko dlatego wiem, który kawałek do kogo należy, że jedne „kawałki” są białe, drugie czarne- to mówię do Stefka, że durny... a on zniesmaczony odchodzi do swojego koszyka... no i co mu zrobię, nawet dzieciaka znać nie chce.