Trzymam się całkiem znośnie, tylko serce mam takie skurczone...
Przez chwilę myślałam o sekcji, ale... co mnie to obchodzi??? Nie ma mojego Jerzolka nie ma go tutaj.
Pisałam, jak na widok postępów nieubłaganej starości, czułość do tego kruchego ciałka osiąga zastraszające rozmiary. Nie chciał tego widać. Niezależny, postrzelony Kaszub...
Wstałam rano, bo miałam ambitne plany na tę piękną, wrześniową sobotę. Zdziwiło mnie, że ja się kręcę a szczury nic... Jurik leżał w koszyczku taki spokojny; dopiero gdy dłuższą chwilę tuliłam jego ciałko, zorientowałam się, że bezruch trwa... w koszyczku na półce wyżej, leżeli wtuleni Bless z Gackiem. Po ostatnich wydarzeniach na Forum... przez moment, temperatura w mieszkaniu osiągnęła zero bezwzględne...
Ciałko Jerzolka, oddane już Dolinie Kwarków- przed chwilą wróciłam a po drodze wyobrażałam sobie właśnie, że od Tamtego Pięknego Stada odrywa się jasny, ciepły kłębek energii barwy agouti i rusza naprzeciw nowo przybywającego na Tamtą Stronę kłębuszka jasnej ciepłej energii łaciatej
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
A bezruch i cisza w kwarkowie trwa.
Uzmysłowiłam sobie dzisiaj, że kiedy umierały mi kolejne szczury, nigdy nie musiałam brać pod uwagę, że w tym domu jest także Kot (że tak to eufemistycznie ujmę) – przeciwnie- ona też „cichnie”- moja kotusia kochana...