Smutno bez Wacusia ....
Wczoraj zabrałam bezjajcarzy, Kazia i Ananasa do kontroli.
Filipowi i Paskowi sciągnięto szwy i dostały coś przeciwzapalnego i antybiotyk na następny tydzien. Jajka nadal opuchnięte, ale wet obmacał i stwierdził, ze nie widze, zeby sie tam coś niedobrego działo, wiec moze tym razem nie bedzie ropni

( Tfu, tfu przez lewe ramie zeby nie zapeszyc

)
Imbir i Cynamon także obmacami, jeszcze jakies zgrubienia są w miejscach po ropniach, ale z duzym prawdopodobieństwem to tylko tkanka łączna. Takze dostali zastrzyk przeciwzapalny i antybiotyki jeszcze przez tydzien. I to raczej bedzie juz koniec ich leczenia

Kazik jakies tam ma trzaski leciutkie w lewym płucku. Antybiotyk nadal oraz 3 razy dziennie 1/20 ml Furosemidu w zastrzyku. Jak pomoze to juz bedzie dostawał do konca zycia.
Ananas dostał recepte na Zyrtec w syropku oraz ponownie potwierdził swoją miłość do pana weterynarza
W Wigilie idziemy do kontroli z całą szóstką
Poza tym probuje troche oswoić dumbole, bo dzikusy z nich straszne. Dzis wziełam ruska i po początkowej kupie i wyrywaniu sie spędził u mnie na kolanach pół godziny

Nawet sie rozpłaszczył do głaskania i wydaje mi sie, ze sie do mnie przekonał, choc nie wiem czy to sie przełoży na następną wizyte na moich rekach

Co więcej po roku mieszkania u nas dostąpiłam zaszczytu i zostałam przez niego obznaczona. To chyba jakis postęp, nie?
