moje szczupaki kochane

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: unipaks »

aj zapomniałam dodać jak mnie rozbroił filmowy Dżum :D
bodajże 0.43 - słodziaczek :-*
a 1.43 - polatucha ;D
no i na sam koniec - znowu cudo! :-*
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Baruch skończył dziś antybiotyk i w poniedziałek idziemy do kontroli :) .


Sumienie mnie gryzło, że Misia pominęłam w kolejce do filmowania i w efekcie powstała kolejna miniaturka.
W samych obrazkach tym razem, ale zapewniam, że nie jest to wynik pójścia na łatwiznę. Po prostu zależało mi, żeby we wszystkich filmach oddać istotę każdego ze szczupaków, przynajmniej tak jak ja ją postrzegam. Oczywiście to nie jest tak, że Herman jest tylko zakręcony, Dżum wieczny przyczaj, a Misiu nie może się poszczycić niczym poza spaniem (bo owszem może -chociażby rąbaniem tapczanu na prawo i lewo :P ).
Chodziło mi jednak o wyeksponowanie cech, które są dla mnie esencją charakterów każdego z nich.
Misiu to spokój, nieskończona łagodność, sądziłam, że lepiej oddadzą to zdjęcia niż ujęcia dynamiczne.
Lecz bynajmniej nie o spanie w tej niedoskonałej kompozycji idzie, bardziej o ... stan ducha ?

http://www.youtube.com/watch?v=fAmgqw2O6FI
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Szyłam hamaki (powiedziane górnolotnie bo produktem mojego beztalencia i awersji do robótek ręcznych są kwadratowe płachty polaru wykończone na okrętkę, ale umówmy się, że szyłam ;) ), myszy natomiast tańcowały z nitką i uprawiały niezrozumiały w tej sytuacji sabotaż.
Nawleczenie igły z Dżumem balansującym na głowie, jujkami buszującymi po rękawach, Pistolem natrętnie ciągnącym nitkę, usiłując śledzić poczynania Hermana jak zwykle dalekie od roztropności, i wszystko to ze świadomością, że Michu rąbie tapczan (Misiu zapragnął wprowadzić nieco symetrii w chaos tego świata i tworzy lustrzane odbicie pierwotnej tapczanowej dziury) - wcale nie jest takie proste !
A że natręctwo Pistola było naprawdę efektywne igłę tę wypadało nawlekać kilka razy w ciągu wieczora...
Tyle przygotowanie narzędzi.

Samo szycie było także nieustanną loterią: „przekłuję szczura czy go nie przekłuję ?”.
Szpulka wykorzystana dla odwrócenia uwagi największych amatorów krawiectwa po spotkaniu z nimi nabawiła się bujnego irokeza. A skrawki materiału pod batutą Misia dziarsko wpełzały pod tapczan O0

Kiedy się wreszcie pomocnicy znudzili, mi odechciało się szyć.
W najbliższym czasie konieczna więc będzie powtórka z rozrywki :D
Awatar użytkownika
denewa
Posty: 1502
Rejestracja: pt sie 07, 2009 9:13 am
Lokalizacja: Pruszków

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: denewa »

Jaki ten Misiu jest słodki :D
Zdjęcia w tapczanie... ;D

Masz świetne szczurki ol. :)

Jeśli chodzi o hamak to ja kiedyś ucięłam kawałek koca polarowego, zrobiłam w nim na rogach dziury, przeciągnęłam przez nie sznurek i gotowe. Hmmm... tylko, że nikt nigdy w nim nie spał. Widziałam natomiast, że przez chwilkę służył jako toaleta :P
Czekam z niecierpliwością i dużym zainteresowaniem na efekty Twojej pracy ::)
Nasza brygada-pamiętamy tęsknimy
Diesel[*][/b] na zawsze w naszych sercach[/color], Febra[*][/b] nasza mała kochana pchełka[/color], Deli[*][/b] nasz spokojny skromny duszek[/color], Katar[*][/b] wulkan energii[/color], Puma[*][/b] kluska[/color], Polar[*][/b] dreptak[/color], Kysiel[*][/b] kluska[/color], Inka[*][/b] byczek[/color]
Awatar użytkownika
Akka
Posty: 1016
Rejestracja: sob sty 10, 2009 10:25 am
Lokalizacja: Kraków

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Akka »

Michu rozczula na tym filmie :) wygląda na taką mięciutką kluchę :) hamaczek i tak zazwyczaj ma ciężki żywot więc urodą grzeszyć nie musi ;)
Obrazek
Ze mną: ♥ Batasuma, Guernica, Negra, Blixa ♥
Odeszły: Dżuman, Karbonka, Harpi, Yerstina, Indali, Ramona, Hawana, Iskariot, Szpilka, Luna [*]
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Dziękuję za Misia :)

efekty mojej pracy - oj, tymi nie będę się chwalić :P jak wspomniałam, to po prostu płachty materiału, prymitywne, krzywe, ścieg, że pożal się Boże ...
też robię z koca polarowego, ale bardzo elastycznego więc żeby nie tworzył się wór podszywam sztywniejszym materiałam, sznurków nawet nie daję, bo Pistol rozprawiłby się z nimi w jedną chwilę ::)
Awatar użytkownika
denewa
Posty: 1502
Rejestracja: pt sie 07, 2009 9:13 am
Lokalizacja: Pruszków

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: denewa »

Właśnie - to teraz czekamy na prezentację Pistola sznurkownika ;)
Podziwiam Twoje zacięcie ol. Te dziury w kocyku to szczyt moich zdolności krawieckich... ::) Czasem jeszcze guzika przyszyję... 8)
Nasza brygada-pamiętamy tęsknimy
Diesel[*][/b] na zawsze w naszych sercach[/color], Febra[*][/b] nasza mała kochana pchełka[/color], Deli[*][/b] nasz spokojny skromny duszek[/color], Katar[*][/b] wulkan energii[/color], Puma[*][/b] kluska[/color], Polar[*][/b] dreptak[/color], Kysiel[*][/b] kluska[/color], Inka[*][/b] byczek[/color]
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: unipaks »

Misiolek przesłodki :-* W weekend wzruszył naszych przyjaciół :)
Wszystkie szczupaczki masz cudne i widać , jak im u ciebie dobrze i jak są szczęśliwe :)
Wycałuj każdy pyszczek z osobna :-*
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Denewa będzie i Pistol, i jujki też - obowiązkowo, tylko do nich muszę zgromadzić więcej materiału :)
Unipax, miłe to co piszesz, choć czasami mam wątpliwości, jak któryś smęci (Herman szczególnie lub Dżum) to mi się wydaje, że im się nudzi, że wcale nie są takie szczęśliwe. Te szczurze naleśniczki na przykład, które tak się wszystkim podobają, mnie - tak sobie, melancholia na wybiegu jest niepokojąca. Ale dziękuję :)



Baruch w sobotę skończył antybiotyk, było dobrze. W niedzielę wieczorem rozgruchał się z powrotem. W poniedziałek mieliśmy iść do wetki w mieście na kontrolę i po coś dla Ulriki, której betaglukan, najwyraźniej nie pomógł bo psikała coraz bardziej.
Ale w tej sytuacji, kiedy szczury miesiąc po skończonej kuracji antybiotykowej mają nawrót i okazuje się, ze ten sam lek działa tylko dopóty, dopóki jest podawany, postanowiłam iść za radą wyczytaną na forum i zrobić rentgen. Normalnie jechalibyśmy do dra Czerwińskiego, ale on ma aparaturę w Komornikach, gdzie bywa dopiero wieczorem, nie dałoby rady wrócić przed nocą.
Padło więc na chwaloną klinikę w Pile, gdzie też jest „pan od gryzoni” (choć o nim samym internet milczy). Byliśmy wczoraj. Totalna pomyłka :-[ . Która to już ?
Zdjęcia nie zrobili, bo nie byli pewni bezpiecznej dawki promieniowania dla szczurów. Skoro tak, stało się dla mnie jasne, że nikt tam nie praktykuje robienia zdjęć przy diagnostyce małych zwierząt, a co za tym idzie nawet gdybym się na nie uparła, a ono jakimś cudem się udało, nie wiedzieliby co z nim począć, jak odczytać, więc to było bez sensu.
Osłuchali Ulrikę, wychwycili jakieś świsty, ale gdzie konkretnie - nie udało mi się z nich wydobyć. Barucha osłuchać się nie kwapili ("na pewno ma to samo"), kiedy nalegałam, przyjrzeli mu się także, ale stetoskop nawet się do niego nie zbliżył. Panią doktor zaintrygowały dźwięki jakie Baruch wydaje, ale osłuchiwała go tylko uchem. Właściwy pan od gryzoni (żadnego ze szczurów nie miał ani przez chwilę w ręce, wertował tylko książkę szukając leku, który dałoby się zastosować u 200 gramowego zwierzaka) zidentyfikował te dźwięki jako zgrzytanie zębami i skojarzyło mu się to z pasożytami. Przez chwilę forsował pomysł odrobaczenia Barucha, co przyjęłam bardzo sceptycznie i dopiero jego koleżanka, która przynajmniej miała zwierzaka w ręku, oświadczyła, że dźwięki "raczej" pochodzą z nosa. Wtedy dał spkój z teorią o pasożytach.
(W pierwszej chwili wydało mi się to absurdem, w domu doczytałam, że zgrzytanie zdarza się u ludzi odczas snu i rzeczywiście wskazuje to na obecność pasożytów, ale w związku z Baruchem to się kupy nie trzyma, raz, że on nie zgrzyta zębami, dwa - dzwięki wydaje tylko on, trzy - chore są tylko jujki, więc owszem, najprawdopodobniej przyczyna jest wspólna, różne jedynie objawy lub zaawansowanie, a przecież objawy Ulriki i wcześniejsze Barucha wskazują jednoznacznie na układ oddechowy)

Prosiłam o leki z tabeli, bezpieczne dla szczurów. Pan od gryzoni stwierdził, że tylozyna wcale nie jest na sprawy oddechowe, rozważał kilka innych możliwości, przy każdym narzekając, że będzie masakrycznie trudno wydzielić odpowiednio małą dawkę, i w końcu dobrał "coś lepszego" niż doxycyklina (którą też sugerowałam) – jakiś obcobrzmiący lek.

Wiem, w tym momencie powinnam upierać się przy swoim i wyekzekwować sprawdzone leki albo podziękować, wyjść i nie wracać. Ale desperacko nie chciałam zostać na noc z pusymi rękami, stan szczurów aż prosił się o działanie, jakiekolwiek. Na injekcje na miejscu się nie zgodziłam, widząc jaka jest wiedza o szczurach tego pana i nie mogąc sprawdzić leku przed podaniem. Stanęło więc tych tabletkach i witaminach (bo "beta-glukan, owszem, ale witaminy też są konieczne").

W domu, przyjrzałam się dokładnie tym specyfikom, zapuściłam net. O antybiotyku nie wspomina się na żadnym ze szczurzych for a okazał się lekiem dla psów podawanym na infekcje dróg moczowych i problemy skórne ...
Nie podałam oczywiście. Dostali oboje paracetamol dla dzieci plus Ulrika enroxil, którego wcześniej nie chciałam u niej rozpoczynać, skoro miałam nadzieję na nowe skuteczniejsze leki, ale dałam żeby choćby coś zrobić.

Dziś mieliśmy być w Poznaniu, ale dr Czerwiński był na wyjeździe. Będziemy jutro.
Tyle straconego czasu ! Niepotrzebne ciąganie jujek po pseudowetach !

Przyznaję, chciałam przy okazji sprawdzić tę klinikę. Gdyby okazała się dobra, byłoby o wiele bliżej niż do Poznania, mniej stresująco dla szczurów (krótsza podróż, mniej męcząca, mniejsze ryzyko zawiania gdzieś po drodze) i łatwiej dla mnie (nie musiałabym brać urlopu, żeby jeździć na konsultacje). Teraz już żadnych złudzeń.
I zła jestem na siebie, że po raz kolejny dałam sobie wcisnąć zupełnie bezużyteczne medykamenty >:(


A z coraz większym niepokojem czytam o coraz częstszych i cięższych problemach z układem oddechowym innych albinosów. I porównuję ze swoimi.
To co wydobywa się z Barucha jest niesłychane. Herman-gadacz nigdy ani w połowie tak nie gulgotał.
Dźwięki są pomiędzy gruchaniem gołębia (bardziej suche kiedy biega) a bulgotaniem zupy gotującej się pod pokrywą (mokre, gęste, kiedy jest w spoczynku) . W tej chwili właściwie non stop (od soboty nie jest na lekach), milknie kiedy śpi lub pozostaje nieruchomy. Tej nocy umilkł dopiero nad ranem...
Przy pierwszym osłuchu ponad tydzień temu, jeśli wierzyć tutejszej wetce, w płucach nic się nie działo, wczoraj tak naprawdę nie został osłuchany. Boję się czy to coś nie zeszło głębiej w układ oddechowy, czy właśnie nie schodzi :-[ .

W tym wszystkim, paradoksalnie, jujki są jednocześnie powodem niepokoju ale też największym pocieszeniem.
Kiedy się na nie patrzy takie rozbiegane, pogrywające sobie po kolei z każdym szczupakiem który się nawinie, pełne życia to ten widok uspokaja. Widok jest dobry, to fonia przeraża.
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

no i znowu się rozpisałam :-\ .

Proszę nie czytać tego powyżej, meritum jest takie: jujki nadal chore, skreśliliśmy kolejnego niekompetentnego weta, jutro jedziemy do dobrego :( .
Awatar użytkownika
Nue
Posty: 1641
Rejestracja: wt wrz 30, 2008 9:35 am
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Nue »

Kurde, to naprawdę szczęście mieć w pobliżu kompetentnego weta, kiedy zaczynają się problemy :(
Jak czytam o Waszych kłopotach, momentalnie staje mi przed oczami Neska. Może Twoje jujki mają problemy tego samego rodzaju? Wet mi dziś powiedział, że jak gruchanie się nasila, podanie odrobiny paracetamolu jest rzeczywiście dobrym pomysłem, bo lek łagodzi stan zapalny, obrzęk błony śluzowej itp. No, ale u Nesi w płucach rzeczywiście czysto, problem siedzi gdzieś blisko noska.
Trzymam kciuki za Twoje ogonki, żeby już było lepiej...
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]

Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: unipaks »

wet na czarną listę! :P
Może ten kompetentny coś zaradzi jak porządnie przebada ; może faktycznie trzeba by połączyć leki i to zdublowanie da dobre efekty?
jujki niech będą dzielne i zwalczają choróbsko ze wszystkich sił , trzymamy za to! :)
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Awatar użytkownika
Anka.
Posty: 1292
Rejestracja: ndz kwie 15, 2007 4:05 pm
Lokalizacja: (Krajenka) / Bydgoszcz
Kontakt:

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Anka. »

Niefajnie :-\
W Pile nie wiem, ale jakbyś mogła dojechać do Złotowa to , mieszkając w wielkopolsce,tylko tam chodziliśmy, rtg nie ma, ale m.in.usg, wiedza i chęć.
Na Hammerth'owe gruchanie mam Xylogel (?), bez recepty na katar u dzieci i działa ładnie, obkurcza naczynia krwionośne i w ogóle :P
Kciuki i dobre myśli dla chorutków :-*
ObrazekObrazek
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Nue, o tym paracetamolu to ja właśnie u Ciebie przeczytałam :)
Nue pisze: to naprawdę szczęście mieć w pobliżu kompetentnego weta, kiedy zaczynają się problemy :(
Kiedy rozważam możliwość powiększenia stada, czy w ogóle posiadanie szczurów w przyszłości to właśnie ten aspekt stawia wszystko pod znakiem zapytania. Konieczność każdorazowego targowania się o urlop, co za tym idzie - ciągłe analizowanie czy można jeszcze jechać na standardowych rozwiązaniach czy nadszedł już moment gdzie powinien wypowiedzieć się specjalista, albo strach na myśl co zrobię jeśli np. po powrocie do domu po operacji szczur zdejmie sobie szwy kiedy wet daleko - to są bolączki. Nie jest do końca odpowiedzialne trzymanie zwierząt, kiedy nie jest się w stanie zapewnić im w odpowiednim czasie odpowiedniego leczenia. Szuka się prostszych rozwiązań, nawet w dobrej wierze, ale skutek jest taki, że zwierzę na tym cierpi :-\ .


Anka, ten adres złotowski, mam wciąż zanotowany, jednak tam nawet nie mamy bezpośredniego połączenia.
Xylogel zapisuję, na razie kupiłam maść majerankową, ale Ulrika nie bardzo daje sobie ją zaaplikować.


Unipax, jujki są dzielne. Niestety w najbliższych dniach będą musiały być jeszcze bardziej niż to - czekają je zastrzyki :-[ .

Szczęście nam nie sprzyja ostatnio, nie przyjmował nas dr Czerwiński. Był inny lekarz, który asystował przy każdej z poprzednich wizyt i wydaje się, że na temat szczurów ma jakieś pojęcie, lecz i tak bez "ale" się nie obyło.

Jak stwierdził, Ulrika jest w całkiem dobrym stanie, żadnych szmerów u niej nie wychwycił, Baruch jednak ma mocno zajęte oskrzela i to z nich te chroboczące dźwięki. Obu przepisał to samo – gentamecynę i leki przeciwzapalne (biovetalgin i rapidexon) wszystko po 0,1 ml przez 5 dni.
Trochę dziwne mi się wydało uderzać tak silnymi lekami w szczura, którego badanie wykazało tylko nieżyt nosa, ale to ponoć dlatego, że przebywają razem i żeby to, co się będzie ewakuowało z Barucha, nie zagnieździło się w pozbawionej tej samej ochrony Ulrice. Ok, można przyjąć takie wytłumaczenie.
Niestety leki będą podawane podskórnie.

Ogólnie lekarz nie pozostawił mi złudzeń jeśli chodzi o przyszłość rysującą się przez jujkami. Słyszał o akcji listopadowej i według niego albinosy nie powinny być w ogóle wyciągane z laboratorium. Z tym się nie zgodziłam. Nie powinny być powołane do życia, to owszem, ale skoro już się na świecie pojawiły i jest szansa zapewnienia im w miarę szczęśliwego życia, to choćby miało ono być krótsze niż przeciętne, jak tego nie robić ?!

W domu, już tradycyjnie, zweryfikowałam leki i ich dawki. Jak na moje oko za dużo rapidexonu (Dżum na swoje swędzonki dostawał 0,05 ml, jujki mają 45 % masy Dżuma a leku dwa razy tyle ?), poza tym i biovetalgin i rapidexon mają to samo działanie (przeciwgorączkowe, przeciwbólowe, przeciwzapalne) tyle, że jeden to steryd a drugi nie. Jujki nie gorączkują, nic nie wskazuje, że mają dolegliwości bólowe, czy jest sens przeciążać ich organizm dowma podobnymi lekami ?
Stanęło na tym, że z wetem w moim mieście, z którym byłam umówić się na jutro, skorygowaliśmy nieco skład całej mieszanki.
Wet o którym mowa mile mnie zaskoczył, częściej chodzimy do innej pani doktor (tej, która nie stosuje gentamecyny ::) ), u niego wcześniej byłam tylko raz ze szczurami i bodajże dwa razy o coś zapytać, min. czy widziałby się w roli chirurga przy guzie Hermana. To było w grudniu, później już tam nie byłam, a on pamiętał, dokładnie wypytał o operację, jak Herman ją przeszedł. Sympatyczne.
Mam nadzieję, że nie popełnię błędu ingerując w leki przepisane jujkom, ale doświadczenie zmusza mnie do sceptycyzmu i przecież niczego nie wymyślam tylko czerpię z wiedzy forumowej.

Jeszcze na koniec, ponieważ padło imię czuba, wspomnę o akcji, którą ten dziś wykonał: ugryzł mnie w d... :o
Serio, czyściłam dolną klatkę, wypięta i bezbronna, Herman kręcił mi się po grzbiecie i w pewnej chwili zatopił ząbki w miejscu gdzie spodnie się nieco zsunęły ::) . Co za ... czub !
Chwały ten postępek ani jemu ani mi nie przysparza, ale musiałam opowiedzieć :D .


A teraz czekamy na poprawę u jujek.
Awatar użytkownika
Nue
Posty: 1641
Rejestracja: wt wrz 30, 2008 9:35 am
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Nue »

Nue, o tym paracetamolu to ja właśnie u Ciebie przeczytałam :)
Auć, a ja muszę wyznać, że podałam Nesce paracetamol pierwszy raz zupełnie samowolnie i w akcie rozpaczy, nie mogąc już słuchać, jak szczura prycha i się dławi, dopiero potem zapytałam weta, czy tak można. Przypadkiem trafiłam dobrze. A jujkom choć trochę pomogło?
Sporo osób mówiło, że w chorobach dróg oddechowych ogonkom lżej się oddycha po inhalacjach z soli bocheńskiej... sama nie próbowałam, ale dokładną instrukcję znajdziesz pewnie na forum.

Trzymam za Was mocno kciuki!!!
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]

Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”