Mokka wybudzała się dość długo, dopiero w środku nocy zaczęła przejawiać jakąś aktywność, więc przeniosłam ją z transporterka do chorobówki. Rano szczura była już całkowicie przytomna, aczkolwiek lekko otępiała, chłepnęła trochę nutridrinka i kiwała się nad miseczką, dopóki nie przeniosłam jej na hamak. Ale już próbuje uciekać z klatki, więc chyba rzeczywiście nie jest źle. Martwią mnie dwie rzeczy - od wczoraj Mokka nie produkuje kupek :/ Dostała rano pół łyżeczki oleju, mam nadzieję, że pomoże. I druga rzecz - chyba niestety złapała katar - ma nochal cały w porfirynie i kicha

Enro i tak będzie dostawać przez kilka najbliższych dni, oby to załatwiło sprawę, bo katar w jej obecnym stanie może łatwo przerodzić się przecież w coś o wiele gorszego i dodatkowo ją osłabia... U weta było dość chłodno, ja siedząc w poczekalni wymarzłam, a potem wyszłyśmy na dwór, tyle co do ciepłego samochodu, szczura była przykryta i miała w transporterku butelkę z ciepłą wodą. Poproszę dziś u weta o scanomune, bo z tego wszystkiego nie pomyślałam o tym wcześniej.
Neska chyba jednak lepiej to wszystko znosiła...
W stadku jakieś niezdrowe poruszenie, Tchibo bije się z Frappą, jeży się, syczy, chyba ewidentnie marzy się jej skok na władzę.
Dziękujemy serdecznie za wszelkie słowa wsparcia i kciuki (jeszcze nie puszczajcie...).