miziak...hmm...
Łączenie dziewczyn idzie jak po grudzie

.
Problemy stwarzają Dżuma i Martini – Dżuma dlatego , że ciągle jest zdenerwowana i napuszona , zupełnie niechętna do najmniejszego zmniejszenia dystansu z chuchrem , a niebieściak dlatego , że jest natrętny , przystawia się z ząbkami do szczurzych boczków i plecków i niepomny dystansujących wstecznych oraz tego , że obie starsze szczurzyce próbują go przystopować traktując z liścia . W efekcie Dżuma staje jak bokser - Martini również , ani myśląc ustąpić , po czym nasza alfa przewraca ją na plecy albo przeturla po podłodze ; odbywa się to wśród takich pisków i wrzasków małej , że mnie to po prostu przeraża choć nie dostrzegam śladów ugryzienia , podrapania i tym podobnych skutków . Ale później przez czas jakiś bluetka choć cała , jest ciężko wystraszona i nieruchomieje obronnie nawet na zbliżenie się Fini czy mojej ręki ; po incydentach z Dżumą lub ( poprzednio) z Czarnulką staje w postawie do boksowania nawet wobec własnej koleżanki

.
Olejek waniliowy na drugi dzień samym swoim zapachem sprawił , że zaczęła wyglądać na zdenerwowaną i trochę zestrachaną i na moje ręce pachnące wanilią też reagowała zaniepokojeniem i uciekała ode mnie…
Z wanny wyskakują , z wysokiego kosza na brudną bieliznę też , na dodatek na Dżumę kosz wpłynął nie najlepiej , zaczęła panikować chcąc koniecznie wyskoczyć z niego na moją rękę i gdy była tam z nią jeszcze Czarnulka i Fini , w pewnym momencie wystraszyłam się , że z tej paniki pogryzie którąś z nich ( rozpiszczała się gdy dawałam do niej siostrę , zanim do niej dotarło kto to zacz

).
Kiedy jest niemiła dla niebieściaka , reaguje na mój podniesiony upominający ją głos i mogę ją zabrać na ręce i napuszoną odwrócić opiórkawszy bez obawy , że mnie dziabnie , ale o Martinkę bym się bała , gdyby mnie przy nich nie było. Mogłoby dojść do walki, a agutka jest wypasiona , nabita w sobie i bardzo silna , na dodatek z pewnością uważa siebie za alfę.
Najwyraźniej potrzebuję pomocy i liczę na Wasze rady i propozycje. Bardzo dużo jest o łączeniu , ale to wszystko nie dotyczy szczurków bezklatkowych…
Z weselszych rzeczy : Fini , głaskana dziś przeze mnie rankiem ( co prawda wylegiwała się w hamaczku) , rozpulsowała się tak cudnie , że nie odeszłam dopóki ścierpnięte członki nie odmówiły dalszej współpracy

.
A Martinka mojemu mężowi podnosi adrenalinę , wchodząc w nogawkę spodni , wędrując w górę i wydostając się przez drugą nogawkę . Jakie on ma wtedy wieeeelkie oczy !
