Z wizyty (Akademicka), tradycyjnie już, trudno być w pełni zadowolonym.
Ostatnio z Pistolem przyjmowała nas p. Sobieralska, kwalifikacji jej nie mam podstaw oceniać, bo przypadek był nadzwyczajny i jak się skończył, wiadomo, ale u niej było jeszcze widać jakieś zaangażowanie (mam jedynie żal, że mimo iż sama obiecała dać znać, co wynikło z konsultacji z dr Piechockim, dotąd się nie odezwała

Teraz trafiliśmy na p. Chosię, dziwnie oschłą w sposobie bycia albo bardzo zmęczoną, mniejsza. Także nie umiała powiedzieć co jest Hermanowi. Tzn. wymieniła jeszcze kilka możliwych przyczyn, oprócz wcześniej sugerowanego podrażnienia śluzówki: polipy w nosie (?), jakaś skaza krwi, ale nic z tego nie wynika. Dała „coś na wzmocnienie” w zastrzyku, jak się okazało była to bateria złożona z wit. B, C, cyklonaminy i sterydu.
Za diabła nie rozumiem manii podawania witamin w zastrzykach, skoro z powodzeniem można je przemycić w jedzeniu

Nie wiem, może próbuję w tym momencie być mądrzejsza od osób, które pokończyły fakultety, ale tak na zdrowy rozsądek ?!
Pomysł zastosowania wit. K, który znalazłam na forum w opisie całkiem podobnych objawów, odrzuciła

Zobaczymy jak będzie. Będę się starać, tak jak mówicie, dawać jeszcze więcej rzeczy naturalnie wspomagających układ krwionośny. Choć tak naprawdę i do tej poty sporo u nas tego znikało: paprykę i buraczki Herman uwielbia, różne zielone liście także, napar z pokrzywy jest średnio raz w tygodniu (za dużo może wywołać alergię, nie wiem ile to jest "za dużo" więc wolę być ostrożna). I wątróbki były kilka razy od krwawienia w zeszłym miesiącu.
Również na tą intencję w drodze powrotnej wczoraj pałaszowaliśmy we trójkę ciastko ze szpinakiem.
Zobaczymy.
W temacie Barucha: kolejne fiasko zdobycia doksycykliny. I tu jej nie mieli w postaci możliwej do zastosowania u szczurów. Na razie ptaszek jest 4 dzień na enro i niezbyt mu przechodzi, a dużo się pisze, że połączenie tych dwóch antybiotyków daje o wiele lepsze rezultaty u labików ;( Jutro będę pytać czy nasz lekarz na miejscu będzie mógł sprowadzić.
Droga, chociaż długa i pełna opóźnień, minęła spokojnie. Baruch, który ostatnio wojażował po wetach sam, rad był z towarzystwa. Herman się zachowywał - kukał ciekawie z transportera na okolice, ale nie upierał się żeby wyjść. Skoro zaś Baruszadusza go naśladował, jechali sobie w otwartym transporterze

Dziękujemy Wam za kciuki i upraszamy o jeszcze.
Jeśli po południu szczupaki będą się ładnie sprawować to podzielimy się jakimiś zdjęciami, żeby choć trochę smutki z tematu rozwiać
