dziękujemy jeszcze raz wszystkim
alken pisze:podziwiam porzeczkowe zdjęcia. przyznaj się, to tylko tak do fotki, a potem wyciągasz

? ja właśnie nasypałam porzeczek do klatki, przyszła lilka, powąchała i odlała się na nie.
Lilkę to ja pamiętam jak onegdaj z malinami ani rusz nie chciała razem w rurze siedzieć

, skoro tak jej reakcja na kwaskowe porzeczki mnie nie dziwi
u nas nie ma chyba rośliny, której Herman powiedziałby nie (a już na pewno ne przed spróbowaniem), z Dżuma jest podobny smakosz - porzeczek nie zjedzą może więcej niż 1-2 na raz, ale naprawdę je jedzą
Szczupaki przestawiły się na późnowieczorny i nocny tryb życia. Misiu, Dżum i Ulrika spędzają popołudnia pod tapczanem,
czarna szczeżuja - w koszyku: boczki na zmianę do zmoczenia wystawia, miękkie brzuszysko do drapania, stópki w piąstki zawija a jeśli je masować - rozczapierza. I każdy ziew tyle go wysiłku kosztuje, że zdobywa się tylko na półrozwarcie
dziś rano jednak, trzeba to odnotować, odtańczył mi na łóżku taniec koziołka, wyiskał twarz (już się nie dziwię innym szczupakom, że pod jego kłem zgłaszają nieśmiałe obiekcje), wszystkie paluchy jakie miał wprawił w ruch przy czuprynie i do tego doprowadził, że rozżalonej koniecznością rannego wstawania i mającej w perspektywie pójście do pracy w osłabiający upał, podrapana gęba się śmiała szeroko !
Baruszadusza jako jedyny łazikuje bez względu na pogodę, rankiem czy popołudniem pierwszy jest u wyjścia, kiedy innym ciężko się zwlec

W jego apetycie zmieniło się jednak tylko tyle, że zaczął znów postrzegać suchą karmę jako pożywienie' niestety i ją i resztę zjada równie kapryśnie jak dotąd. Niby ma apetyt, nawet sam przychodzi często sprawdzać czy czegoś dla niego nie mam, ale ilości jakie jest w stanie zjeść są głodowe: dwa kiełki soczewicy, przerwa, żółtko ze zmielonym granulatem tyle co paznokieć, przerwa, pół bobu, pół poduszki owsianej. Toć w przerwach dwa razy tyle wybiega ! Wspomnianą poduszkę owsianą czy inne chrupkie rzeczy trzeba mu dawać max. w 2 mm okruszku, wtedy zje na miejscu, większe leci zdeponować w kąciku lub jeśli jest na wybiegu – w tapczanie i tam się ich losy na zawsze rozchodzą

.
Wczoraj próbowałam złapać jego mocz do badania, ale się spóźniłam, bo Baruch zdążył wcześniej pęcherz opróżnić. Dla labu zostawił dwie marne kropelki. Dziś i tak nie udało by mi się dotrzeć do laboratorium, więc jutro drugie podejście
