
Czarnuszek jest mlodziutki, wiec myslelismy ze to szybciej problemy beda z Bandyta niz z nim....
pierwsza konfrontacja nie nastrajala nas optymistycznie:
Bandyta na moich kolanach , Czarnuch na rekach Seby... slychac wielki pisk i Czarnus wyskakuje z rak Seby (nie wiedzialam ze szczury tak wysoko moga skoczyc :!: ) zwial za szafe... troche sie go Seba naszukal... no ale coz....
nie dawalismy za wygrana ...
druga konfrontacja przebiegala w lazience... polozylismy je na podlodze... gdy Bandyta tylko zblizal sie do Czarnucha on zaczynal piszczec.... troche czasu to trwalo... i nie wnioslo nic nowego...
trzecia konfrontacja przebiegala w wannie... jednym slowem mowiac Czarnuch chyba nie lubi innych... Bandyta byl bardzo spokojny i pokojowo nastawiony

dalismy za wygrana... Bandyta do swojej klatki, Czarny do swojej.... klatki staly obok siebie... i po pewnym czasie widac bylo ze Czarny przyzwyczaja sie powoli do Bandyty... byl zaciekawiony co on robi, gdzie jest i co je.... Bandyta kompletnie olewal malca, wylaczajac pewne momety kiedy staral sie go obwachac przez kratki....
Musialam wracac do domu, wiec wzielam Bandytorka na rece zeby sie pozegnac... Seba wziol Czarnuszka... stalismy obok siebie, zeby szczurki mogly na siebie popatrzec i zeby mogly siebie obwachac... w pewnej chwili Bandyta wszedl na rece Seby... szczurki zaczely sie wachac... Czarnuszek otworzyl pyszczek i chyba probowal iskac Bandyte.... trzymaj lapki na jego glowie... Bandyta zas obwachiwal jego brzuszek....
nie mozna powiedziec zeby to byl jakis ogromny sukces... ale zbudowalismy podwaliny do przyjazni
wierze ze, jak tylko Barracudo odzyska neta, bedzie na bierzaco informowal jak dalej przebiega ich oswajanie ze soba

