No i nowy nabytek prosto z Krakowa (

) trafił do mnie.
Rozpadało się gdy z nim jechałam do domu i wchodząc do mieszkania zaliczyłam wjazd niczym piłkarz, ślizg i glebę

Tak się wywaliłam, byleby szczur nie upadł w transporterze. Obyło się bez urazów.
Wsadziłam ich do wielkiej klatki, patrzę a tu cóż - pierwsze co - mały spiernicza między prętami (jest nieco mniejszy niż Fenek, któremu ta sztuka się nie udaje).
Więc na gwałt umyłam i przemeblowałam średnią klatkę. Uff. Chłopaki teraz w niej siedzą. Młody wygląda jakby się Fenka bał, siedzi w kącie i z początku gdy tylko go widział popiskiwał. Teraz jest okej, obwąchują się, on czasem zapiska, ale ciury nawet się nie przepychają. Już widać, kto tu będzie rządził. Fenek zajął póki co 2 niższe piętra, mały huskacz siedzi na górnym. Mam nadzieję, że już niedługo zacznie się iskanie, tulenie i będzie cacy : >
macie kilka zdjęć (nadal nie naprawiałam obiektywu

więc marne, telefonowe..)
Z mniej pozytywnych wieści, to maluch podczas transportu musiał się o coś łapeczką zahaczyć, bo ma lekko skaleczoną stópkę i widziałam kropelki krwi

ale nic groźnego to nie jest, szybciutko się powinno zagoić.
Oby panowie szybko zaczęli pałać do siebie wielką sympatią. No i niech maluch rośnie,bo chciałabym już ich umieścić w dużej klatce.