łech..
nawet nie doszłam do połowy historii, którą piszę, aby uzupełnić ostatnie braki, a tu kolejny szczur choruje
wróciłam godzinę temu z pracy, wypuściłam dzieciaki na spacer, przy okazji miziania Ninji wywęszyłam ten paskudny, znany wielu z Was zapach charakterystyczny dla ropnych stanów zapalnych

Po oględzinach okazało się, że Ninja ma na szyi ropień. Na szczęście (lub też nie) mam ostatnio zbyt dużo doświadczenia w tej materii
Odczyściłam paskudztwo, wycisnęłam, zdezynfekowałam, zasmarowałam avilinem. Nie chciałam małej stresować nocną wizytą u weterynarza - poczekamy do rana i zobaczymy, jak będzie to wyglądać przy świetle dziennym.