Witam,
Moja Jaga wpadła niedawno na przedziwny pomysł...
Otóż odkąd ją mam (4 dni) wiele godzin spędziła grzecznie siedząc mi na karku. Wręcz jej się tam bardzo spodobło.
Ma bardzo łagodne i spokojne usposobienie, dlatego dziwi mnie, że wczoraj wieczorem nagle ni z gruszki, ni z pietruszki jak mnie nie dziobnęła w pieprzyka, to aż mi krew z niego poleciała! :evil: Resztę wieczoru spędziła za karę na moich kolanach...
Mam takiego wystającego pieprzyka wielkości ziarenka pieprzu z boku u podstawy karku. Nie wiem, czy potraktowała go jak ciało obce/kleszcza, które należy zaatakować, czy poprostu łatwy do ataku kawałek mnie...? Jakaś zemsta...? Ale niby za co...?
Żeby tego było mało dziś wieczorem, kiedy znów ją posadziłam na karku powtórzyło się wczorajsze zajście...
![:cry:](https://cdn.jsdelivr.net/gh/s9e/emoji-assets-twemoji@11.2/dist/svgz/1f622.svgz)
Teraz znów siedzi mi na kolanach.
Nie chcę chodzić pozaklejana plasterkami (sposób ukrycia go przed nią), bo to nie jest rozwiązanie problemu. Boję się, żeby przez to "ruszanie" go nie nastąpiły wewnątrz jakieś zmiany patologiczne w stronę np. nowotworu...
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Nie chciałabym też rezygnować z jej posiedzeń na mojej szyji, bo dla nas obu to wielka frajda! :lol:
Napiszcie, czy spotkaliście się z takimi zachowaniami u swoich maleństw i jak sobie ewentulnie z nimi radziliście?