
Przedwczoraj struchlałyśmy z córką na szalony wrzask , jaki w akcie protestu wydała z siebie karmiąca oporną matkę szwagierka ; przyszło nam do głowy , że być może to właśnie jest powodem nerwowości szczurków oraz tego , że nawet na niezbyt głośny dźwięk czekoladka wyraźnie chroni się w klatce zamiast buszować dalej po pokoju...

Dziewuszki z wyraźną radością spędziły ze mną te noce i choć żadna z nas się nie wyspała, to wszystkie trzy byłyśmy usatysfakcjonowane; w pracy tylko kazałam mówić do siebie jak do policjanta czyli powoli i powtarzać co najmniej dwukrotnie.


Kochana Finiuszka ochoczo pomagała mi dziś rano w sprzątaniu - ja myłam rury , wymieniałam im "pościel" na ulubionych pufach , a czekoladka w tym czasie żwawo wypchnęła z hamaczka na podłogę pustą nakrętkę po gerberku. Niebieściak natomiast jak zwykle atakował odkurzacz , miotełkę i gąbkę, wsadziłam go więc do łazienki i pozwoliłam zająć się kawałeczkiem kaczana świeżo ugotowanej kukurydzy.

Mimo że szwagierka wyszła , młodsze dziewuszki wyciągnięte przez mnie z klatki , wabione brokułem , pobiegły na pufę i zjadły go tam jedna przy drugiej , a potem przytuliły się do siebie i nie chciały się stamtąd ruszyć.

Fotki z dzisiejszego ranka - Fini i Martini u siebie:



















