2 dni temu kastrowałam Ivę, Hotaru i Sadię. Z Ivą i Hotaru jest wszystko ok, pięknie się goją i nie jedzą szwów.
Ale Ester..... Estercia nie żyje....
Ester się wybudzała, pełzała, napiła się z poidła... Tak się cieszyłam, ale i tak się bałam i nie spałam, pilnowałam ich.... ona o 2 przestała oddychać... po prostu przestała oddychać....
Już zaczynała łazić i nagle przestała oddychać tak po prostu... robiłam jej sztuczne oddychanie i masaż serca tak jak mi pokazała pani Ania gdy umierał Akiel, ale to nic nie dało, ona nie oddychała, serce jej nie biło.... jej oczka zmatowiały, przestała się ruszać, odeszła...
Nie ma mojej Gwiazdki, cudownie uratowanej po cesarce, mojego bEjbusia, jednej jedynej pannie, której się wtedy udało... mojego kochanego misiaczka, przytulanki, mojej ukochanej wnusi, tak bardzo, bardzo do mnie przywiązanej, tak kochającej wszystko i wszystkich....
Byłam przy niej gdy się rodziła i gdy była reanimowana po cesarce, byłam przy niej kiedy odeszła, ale czemu tak szybko, ona miała tylko rok.... przed kastracją zrobiliśmy jej USG wszystko było w porządku, ona zawsze była taka zdrowa nigdy na nic nie chorowała...
Mój bejbuś, moja cudowna rexiczka, moja malutka......................... Zawsze taka niezwykła, mój mały cud..............
Nie ma jej, po prostu nie ma, jej ciałko leży w pudełeczku w lodówce, żeby zanieść ją na sekcję... nie mogę, nie mogę w to uwierzyć, jej serce przestało bić i nic nie mogłam zrobić..... nie ma już mojej wnuczki, mojego skarbu
Nie wiem, nie wiem co ze sobą zrobić, jej już nie ma, odeszła nagle tak jak Chichiri i jak Sunek, ja tak nie chcę.........................................................
Płakałam cały czwartek. Ale jakoś się zebrałam, zaniosłam jej ciałko na sekcję...
Protokół....
"Obrzęk i przekrwienie płuc, duża ilość płynu w jamie opłucowej, przekrwienie mięśnia sercowego. Powyższe zmiany wskazują, że przyczyną śmierci była niewydolność oddechowo - krążeniowa."
Dzisiaj byliśmy na kastracji Sadii oraz Kadiyi. Kadiya miała guzka w okolicy prawej tylnej łapki, koło sutka. Z Sadią wszystko ok, pięknie się wybudziła. Iva i Hotaru dzielnie zniosły kolejne pokastracyjne zastrzyki.
Ale Kadi... odeszła.

Gdy dr Tomek ją otworzył, w jej brzuszku były guzy zrośnięte z jelitami. Nie dało się ich usunąć... podjęliśmy decyzję o niewybudzaniu Kadiyi.

Biedactwo, nie miała tylko "gruczolaków", cały jej brzuch był pokryty nowotworami.
Kadi była samiczką przygarniętą od xxx, z akcji odbierania szczurów wrocławskiemu rozmnażaczowi. W takich chwilach nienawidzę pseudohodowców. Nienawidzę.
Teraz już nie mam siły płakać, po prostu mam dość................