Doktor korzysta z usług MedLabu na Parkowej czynnego do 19-tej, a jako że w lecznicy w czwartki jest teoretycznie chyba do 19 -tej a w praktyce to przyjmuje lub operuje dłużej, pochwycilismy tę probówkę z wymazem i jazda na Parkową.

Zawsze to jeden dzień do przodu i większa pewność, że próbka nie pójdziena marne, bo przecież nazajutrz trzeba coś tam przy tym posiewie zrobić, a w Nowy Rok to nie wiem jak by to było.
Jeśli cokolwiek się wyhodowało, to dziś koło południa przed zamknięciem laba powinniśmy się dowiedzieć, pani powiedziała, że doktor będzie do nich dzwonił
Co do lodów, to pomysł wcale niegłupi i już to robiliśmy, chcąc małej ulżyć, tyle że były to dobre jogurciki i serki "przetworzone" na lodopodobny specjał i nie takie z zamrażalnika, żeby nie zaziębić. Musieliśmy od tego odstąpić w wigilijny piątek, kiedy spiłowano jej ząbki, a wiadomo, zęby po piłowaniu są bardzo uwrażliwione i na zimne, i na zbyt ciepłe, i przez cały ten czas podawane posiłki musiały być dla Dżumki letnie. Teraz chyba znów spróbujemy uraczyć ją czasem lodami, może łatwiej bedzie jej się później jadło
Jestem Wam wdzięczna za każdą sugestię i propozycję, bo to cenne wskazówki i nie raz, nie dwa skwapliwie korzystałam z doświadczeń innych forumowiczów oraz podpowiedzi hodowców.
Dziś w nocy Dżuma wciągnęła płynne żółtko z jajeczka na miękko i pociamkała nieco białka, ale zjadła go niewiele, potem przy następnym karmieniu zjadła trochę papki mięsno - warzywnej domowej produkcji, kaszkę wzbogaconą o Convalescence z żółtkiem i popiła ze smakiem truskawkowego nutri, nad ranem nieco brokuła z masełkiem i gerbera kupnego, a dziś na śniadanko dostała kaszkę w miseczce i po raz pierwszy było widać, że jedzenia ubywa- pomału, ale jednak.

Ugotowałam na papkę płatki owsiane, ale nie ruszyła.
Przepłukujemy jej pyszczek szałwią, bardzo się przed tym broni, wyrywając się i piszcząc protestująco w głos , ale nie ma litości, bo trzeba jakoś jej pomóc doraźnie w tych dolegliwościach.
Byle to nie było wirusowe zapalenie ślinianek
