moja Diunka miała dzisiaj wycinanego tłuszczaka.

wszystko z nią na szczęście w porządku, apetyt ma.. nie uwierzycie ile taka czarna glizda potrafi w siebie zmieścić

jest oddzielona od stada, bo od razu było: "pookaaaż, daj powąchać, wyciągnę szwy, wyliżę.." - całe stado się rzuciło i wąchało jej tyłek

Diuna teraz zrzuca rzeczy z biurka, wchodzi mi do ucha, czyli energii ma jak zwykle za dwóch

jednak proszę o kciuki dla niej, żeby to paskudztwo już nie wracało.
Apollo też miał dzisiaj zabieg. ogłaszam, że stracił męskość.

on jest ze stadem, bo labiśki mają głęboko nawet swoje szwy
właśnie sobie uświadomiłam, że Coco i Dżuma są u mnie już ponad pół roku

ale ten czas leci...
dzisiaj poznawałam pod kontrolą Ernesta i Diunę. minęły już 2 tyg od kastracji. a facet miał ją gdzieś! powąchał i uciekł, a przechadzając się po krawędzi biurka spadł

poznam go z resztą, ale za chwilę. tak jak mówię - spotkania pod kontrolą, ale on jest taka ciapa..
mam kilka zdjęć, zaraz wrzucę
o ile nie wywali mi imageshacka jak zazwyczaj