Wiadomo, że zadbamy o Dżumę; będziemy dalej miksować jedzenie dokąd będzie trzeba. Tylko tak mi jest żal, że bardziej nie da się siej już pomóc. I że ten ból będzie wciąż wracał…
Górny i dolne ząbki ma już skrócone, by jej nie raniły – trzeba to będzie niestety powtarzać, bo nie ma możliwości ich ścierać i będą ciągle rosły; drugi niedługo odrośnie. Widać, że po tym jej już ulżyło – choć z jedzeniem z miseczki ma problemy, to za strzykaweczkę łapała chętnie i wierzę, że będzie odrabiać utratę wagi. Nie jest już taka napuszona i nie zaciska paluszków z bólu. Cały prawie teraz czas śpi w gniazdku pod kołdrą, a w przerwach spaceruje po pokoju. Bezbłędnie wyczuła porę pędzlowania Octeniseptem, wyskoczyła spod przykrycia, pędem dopadła brzegu wersalki i z niego przeskoczyła na pufę - byle dalej ode mnie.

Ponieważ potrzebuje włókna, którego gerberki nie dostarczą, będzie oprócz Conwalescence mieć dodawane do jedzenia Herbal care plus; je to niechętnie, bo śmierdzi toto jak te zielone brykiety z karmy, których nigdy nie ruszają. W tej chwili wygląda nieźle, zaraz będzie papu, płukanie rumiankiem i pędzlowanie ranek…
Trochę fotek małej; na ostatniej choć widać tyły, to jednak daje się zauważyć, że sierść ma już wygładzoną i lekko błyszczącą
W łóżku
Czarnulka z upodobaniem gramoli się do hamaka w klatce i jest zdziwiona, kiedy czasem zastaje tam siostrę

Dżuma także dostała dziś troszkę dropsika, tyle że musiał być rozmemłany i jakoś dała radę zlizać tę czekoladową masę, a łapki... po prostu wytarła w prześcieradło

Czarny kapturek był na dropsika chętny jak zawsze
