Regulamin forum Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Dziś, jakiś pół godziny temu znalazłam u Tadzika małą gulałkę pod prawą nóżką na brzuszku
Dziś mam zamiar jechać z nim do weta. Guzek jest mały, nie widać go lecz czuć. Mam nadzieje, że ten wet się na tym zna. Bo lepszego weterynarza nie ma w Ostródzie ;( Zrobiła bym zdjęcie ale nic by nie było widać .
Ktoś może się zna i wie czy to ropniak,guz czy nowotwór ?
Na razie nie panikuj. Może to nic groźnego... jedna z moich poprzednich samic miała nowotwór złośliwy i uwierz on tak szybko rósł, że w ciągu kilku dni był wielkości orzecha włoskiego. A miała go przy gruczole mlekowym (został wycięty, ale były przerzuty). Inna moja samiczka też już za TM miała małe guzki, węzłów chłonnych. W ciągu tygodnia, zniknęły dzięki leczeniu antybiotykami i nigdy więcej się nie pojawiły. Może to też być ropień, a jak pomalutku rośnie to może być niegroźny guzek (niezłośliwy). Tak czy siak musisz wybrać się do weta. Czekam na relację z wizyty.
A więc dziś byłam u weta. Wczoraj nie mogła. No ale nieważne.
Wet powiedział, że może to być jakiś tam guz. No nie pamiętam, poszukam i napiszę. powiedział też, że jeśli podroście to wtedy tniemy. I stwierdził że szczury często maja nowotwory.- o czym oczywiście wiedziałam. Okropnie się boję
Jak guza będzie widać , a nie tylko czuć to wstawię zdjęcie.
Moja mama mnie załamuje, mówi że bez sensu go leczyć. Że, ma już półtora roku i że za chwile umrze. I w żaden sposób mi nie pomaga. Tylko jeszcze bardziej dołuje ;/ Bo takiej jej koleżance która miała szczura zdechł jak miał trochę ponad rok, i teraz uważa, że one krótko żyją. A przecież zdarzają się takie szczury które dożywają 3 lat
Ojjj...przykra sprawa..
Jednak, nie pozwól się dołować. Zrób dla Tadzia wszystko co tylko jesteś w stanie zrobić, nie oglądając się na zdanie innych. Przecież to Twój przyjaciel i pociecha
Trzymam kciuki, za Tadzika i za Ciebie
mini pisze:Ojjj...przykra sprawa..
Jednak, nie pozwól się dołować. Zrób dla Tadzia wszystko co tylko jesteś w stanie zrobić, nie oglądając się na zdanie innych. Przecież to Twój przyjaciel i pociecha
Trzymam kciuki, za Tadzika i za Ciebie
Tylko czasami trzeba uwzględnić zdanie rodziców, zwłaszcza jeśli mieszka się z nimi i oni dają nam pieniądze.
W innych sferach można nie oglądać się na innych
Myślę, że nie powinnaś słuchać mamy... operacja może szczurkowi przedłużyć życie. Gdyby ludzie nie stosowali wszelakich form leczenia uwierz, długość życia człowieka znacznie by się skróciła, podobnie jest u zwierzaków, a że mamy możliwości leczenia trzeba z nich korzystać. Wiem, że takie gadanie jednej z bliskich osób jest przykre... u mnie mój ojciec uważa, że szczury to głupie bezmózgowce, których powinno nie być... na szczęście nie muszę tego wysłuchiwać codziennie, bo nie mieszkam z rodzicami.
Tak, ja tez się zgodzę z tym, że operacja owszem jest ryzykowna ale może uratować szczurka. Jasne, że to całe zamieszanie u weterynarza jest stresujące dla szczurków ale wiem jak się czułam po operacjach moich maluszków - czułam, że zaopiekowałam się nimi i zawsze mogą liczyć na moja pomoc. Ryzyko jest zawsze ale w obu moich przypadkach te zabiegi się udały A tak przy okazji mój ojciec tez uważa, że to wariactwo tak szaleć na punkcie szczurów
Dzięki!
Operację oczywiście zrobię . Tylko to dziadostwo nie rośnie, a jeśli rośnie to bardzo powoli. Czy to może być nowotwór?
Bo najbardziej boję się tego nowotworu ; Tadzik zachowuje się normalnie. Chociaż ostatnią stał si o wole spokojniejszy, ale to jak pojawił się Norek. Przychodzi do mnie jak sobie np. czytam książkę w łóżku wtula się we mnie, i miętoli jęzorem
Nowotwory mogą być złośliwe i niezłośliwe. Te złośliwe bardzo szybko rosną, są przerzuty. Te niezłośliwe rosną powoli i nie ma przerzutów. Czasem przestają rosnąć... różnie to bywa. Jak powoli rośnie to raczej coś niezłośliwego...
Guzek nie rośnie. Może się nawet pomniejszył. Jest taki tyci tyci Może to kaszak ?
A ogółem to Noruś idzie na kastracje mamy umówiony termin na czwartek o godzinie 11:30. Jeśli możecie trzymajcie kciuki- proszę
Żeby kastracja przebiegła dobrze i żeby coś dała. Żeby Tadzik i Norek się pokochali
A to wszystko przez to, że nie chcę żeby Tadzik zjadł Norka,i ogółem
jutka pisze:
Kastracja rozwiąże problem...
Piszczących szczurów, które nigdy nie przestają piszczeć. Od czasu do czasu trafia się szczur, którego przeraża dosłownie wszystko, łącznie z próbami obwąchania przez inne szczury, a nawet inny szczur, który tylko przechodzi obok. Ci mali mężczyźni są stale zestresowani. Chociaż nie ma wielkich szans, żeby taki szczur został kiedykolwiek alfą, będą oni pozostawać w tak wielkim stresie, że najpewniej umrą na atak serca w wieku półtora roku albo w końcu zostaną zagryzieni przez alfę, bo nawet najlepszy przywódca nie jest w stanie znieść takiego biadolenia. Kastracja eliminuje hormony, które wyzwalają reakcje obronne i wkrótce szczur może zaznać spokoju.