Tak, jest inaczej.. Soomi, Serenada i Rabarbar szaleją po pokoju jak zawsze, a ja ciągle szukam wzrokiem mojej łaciatej krówki.. Każdy z nas miał takiego szczurka oznaczającego pewną epokę, charakter stada, prawda? Dla mnie to Gryzek była iskierką..
Dziś pierwszy raz zobaczyłam rujkę- Serenada tak pięknie się trzęsie pod dotykiem

Czuję się, jakbym grała na instrumencie- kładę łapkę i głaszczę a ona drży cudownie.
Rabarbar biega za nią w kółko. Podejrzewam, że gdyby mógł, to robiłby to z wywalonym jęzorkiem.
Dziś wieczór się zamartwiamy- Siwa miała operację guza. Paskudny twór, rósł tak szybko! Zadzwoniłam wczoraj i umówiłam nas na dziś rano. Mamy za sobą kilka operacji gruczolaków ale żaden ze szczurków tak mnie nie niepokoił- nie wiem, czy dlatego, że bardziej się nad nimi trzęsę? Chyba nie.. wet musiał ciachnąć kawał Siwej, szew prowadzi od brzuszka aż po plecka. Nie dostaliśmy leków do domu, prawdopodobnie dostanie coś jutro rano, na wizycie kontrolnej. Wet prowadził poród u psa i nie mógł do mnie wyjść porozmawiać, nic więc konkretnego nie wiem. Wydaje mi się jednak, że Siwula ciężko to znosi- cieknie jej porfiryna, nastroszyła się okropnie i zgrzyta ząbkami- na pewno ją boli a ja nic nie mam przeciwbólowego. Nigdy nie musiałam nic podawać i tak szukam, co można..
Długo dochodzi do siebie, wciąż się przewraca, choć inne szczurki o tej porze już przestawały.. Pocieszające, że zjadła cały spodeczek gerbera.
Wiem, że każdy reaguje inaczej, a to jest pierwsza operacja Siwej..Posiedzę z nią dzisiaj dłużej..
Ze mną: Reksia i Kicia. W sercu: Kicek; Biba, Gryzek,Agrafka,Siwa, Łysa, Kwik, Lusia, Rabarbar, Soomi i Serenada.. Moi wyjątkowi..[*]