Do mnie szczur przyjechał PKSem i uważam, że to bardzo bezpieczna metoda transportu ale to wyglądało w ten sposób:
Szczur w punkcie B
Cel- punkt A
Autobus wyjeżdżał z A do B i po kilku godzinach postoju wracał do A.
Zanim autobus wyjechał poszłam pogadać z kierowcą i zapytałam czy jeśli ktoś mu przyniesie w B szczurka, to czy zechce go zabrać w drogę powrotną. Jeśli się zgodził szedł cynk do osoby, która miała ogona aby o danej godz. podać go kierowcy. Szczurek na przednim siedzeniu dojechał na miejsce cały i zdrowy, a kierowca za żadne skarby nie chciał przyjąć zapłaty.
Najlepsza była rozmowa:
- "a co to będzie za zwierzątko?"
-szczurek
- "szczurek? Chryste Panie, a on nie wyskoczy mi z tego pudełka?"
-Nie ma takiej opcji żeby się wydostał
- "A co jak mi się okoci?"
-samiec się panu raczej nie okoci
hihy-śmiechy, trochę sobie jaja urządzali ze mnie

ale ogólnie było przyjemnie