Libellee pisze:To ja też chce być wpisana we Frodowy fanklub!

Chociaż na tych najnowszych zdjęciach, to Czmyś mnie rozczulił, widać na nich, że to wielki pieszczoch
Hehe, to oficjalnie jako menadżerka Froda otwieram jego fanklub

Jeśli ziewanie i ciamkanie można uznać za pozdrowienie, to Frodo pozdrawia wszystkich fanów

Czmyś faktycznie ostatnio się zrobił bardziej miziasty. Frodo był taki od początku, a z Czmychem to idzie powoli, stopniowo.
Libellee pisze:Właśnie dlatego chciałam samca
Bianka miała być Cekinem, ale w zoologu (tak,też wtedy nie wiedziałam, że nie wolno, jak znaczna większość
) Bianka była jedyną samiczką, i zdecydowałam się ją zabrać z tego męskiego towarzystwa (szczury nie były rozdzielone(!))
W sumie dobrze zrobiłaś, tzn. jeśli już trzeba było wziąć z zoologa, to lepiej jedyną samicę niż samca, dzięki temu nie pojawiły się niechciane maleństwa. Moi chłopcy też sklepowi - tylko tam rozdzielali szczurki płciami. Nie wiem, na ile dobrze, bo i tak chciałam samca, czasem tam zaglądam i na szczęście nie zauważyłam jeszcze samców wśród samiczek...
Ale samiczki przecież też są różne

A charakter się zmienia. Ja pół roku temu nie uwierzyłabym, że Czmyś będzie w ogóle chciał się przytulać
altaj89 pisze:No no, musze pochwalić zdolności hodowlane właściciela -oba ogony wyjątkowo dorodne- sylwetki masywne, futra lśniące, błysk w oku!
Ach, dziękuję

Aż tak duże nie są, do 500g jeszcze nie doszły

Ale fakt, niedożywione to one na pewno nie są, a ja lubię je rozpieszczać

Co do Czmysia miałam nawet kiedyś podejrzenie, że jest za gruby, ale 490g jak na prawie 9-miesięcznego samca to chyba w sam raz.
A miziaki to owszem, są. W niedzielę rano mi zasnęły na wybiegu. Wlazły mężowi pod koszulkę i tam przytulone sobie poszły spać. Czasem jestem zazdrosna, bo to do niego w sumie więcej się tulą
Przyłapałam się na tym, że tak jak z siostrą potrafię non stop gadać tylko o koniach, tak mężowi cały czas nawijam o szczurach. Pokazuję mu szczury na forum, opowiadam ich historie, parę razy się mu wypłakałam na ramieniu, jak komuś odszedł szczurek... mam nadzieję, że nie ma dość

ale on też strasznie kocha te maluchy i się zachwyca.
Kombinowałam trochę nad powiększeniem stadka, np. nad nadbudówką do obecnej klatki, skoro nie mogę mieć nowej. Ale uznałam, że to takie dziadowanie - dobuduję kawałeczek i co? Wcisnę jednego szczura więcej... Wolałabym mieć od razu porządną, dużą klatkę i większą swobodę w powiększaniu stada. Poza tym boję się, że jak taka połączona klatka będzie za wysoka, to straci stabilność, a stoi na pewnej wysokości i nie chcę żadnych tragedii. Poczekam, aż miłość do szczurów zwycięży u męża nad zdrowym rozsądkiem

To kwestia czasu, u mnie to już się stało
