Dziś mamy widoki z „czerwonego pokoju”.
Instalacje na parapecie się zmieniają, ale niezmiennie okupuje je agutowa szajka. Dziś był to czas dziennej drzemki. Po powrocie do domu zastałam tam całą piątkę agutek (i tajemniczego gratisa, o którym jeszcze wtedy nie wiedziałam, i o którym za chwilę).
Zanużyć rękę w tę masę futra, objąć prężające się ciałka, pokulać między palcami kładzionymi na nich ufnie łapkami, przy wtórze mlasków … (to nic że ze środka nieco woni, gdyż sos własny zdążył się już wydzielić

) - spędziłam dobrą chwilę pochłonięta tymi wrażeniami zanim chwyciłam za aparat.
byłażby to luka w morzu agutkowości ?
nie, to Aszeńka wtulona w agutowe boczki
zdziwiłam się i ucieszyłam, że dołączyła do bandy - ona, której stosunki tak sobie układają się z brązowymi towarzyszkami; częściej białasy trzymają ze sobą, a aguty rządzą się po swojemu; dla Asche są wyjątkowo dokuczliwe, przestawiają ją z kąta w kąt

(to nie Ducha ma Dżumową twarz w obecnym stadku, a właśnie coraz bardziej - Asche

)
choć ostatnio daje się zauważyć, że Harfa poszerzyła pole walki i zaczyna jeździć również po Granadynie; po Grenadynie
takie małe a taki apetyt na władzę !
dokładnie taki o -
a tutaj się myła – na szczycie kupy krewniaczek
jeszcze kilka trudnych do zidentyfikowania ktosiów

(łapki !)
A teraz sposób na to jak rozleniwione ciałka wywabić z nory kiedy nadchodzi kolej chłopców na paraperowe i inne uciechy
- na przykładzie Berty
poleguje sobie taka Bertolda (że to ona mówi nam delikatne wcięcie na lewym uchu

), w atmosferze błogiej i gnuśnej jak te ziewy w tle:

czasami złoży się do ziewu

i poleguje …
jest szczurkowi przyjemnie
co zrobić, żeby z równą przyjemnością opuściła norkę ?
minka wyraźnie mówi że w powietrzu pojawiły się pewne aromaty
cóż to może być ?
Bertok nie wie, ale podąża za zapachem jak lunatyk
aaach …
Jedna za drugą tak mi pięknie wymaszerowały na poniesienie do klatki
Ulrika, jak już wspominałam, znalazła druha do przytulania w osobie Grenadyny. Obie spały dziś razem w koszyku
Normalnie Uryś sobie ze wszystkim radzi (przy miseczce radzi sobie aż nazbyt dobrze

), nikomu w drogę nie wchodzi, kiedy trzeba schyli sama karczek do wyiskania, więc aguty nawet nie mają o co ją nękać (śmiałyby !), w swoim tempie drepta dokładnie tyle ile i kiedy uzna za stosowne. Widać że wiekiem i zainteresowaniami odbiega już od większości stadka, dlatego cieszę się z tej jej komitywy z Grenadyną, choćby zawiązywała się tylko do poduszki - bo spanie jest właśnie dla dziewczynki jedną z najistotniejszych czynności, i rytuałem, który praktykuje się w domu - dobrze, że ma do niego towarzyszkę kiedy reszta stadła wynosi się poza klatkę.
Bo Wit już na przykład, nieutulony przez nikogo, sam w szufladzie ...