Co do stawiania przed faktem dokonanym - jako posiadaczka mamy, której prewencyjne obiekcje były z gatunku "nie, bo nie, bo śmierdzi w całym mieszkaniu, i w ogóle to po co, do kina sobie pójdź" - postawienie przed faktem dokonanym okazało się wyjściem idealnym

może i mi pomógł w tym fakt, że mieszkam sama, ale!
nieocenioną pomocą w przekonywaniu mamy okazał się mój DZIADEK

jego żywa i wesoła reakcja na szczurze harce, autentyczny podziw na widok "dawania buziaczków" i brak jakichkolwiek wzdrygów i uprzedzeń przekonały moją mamę do tego stopnia, że już następnego dnia sama je głaskała i pozwoliła, żeby po niej biegały
