szczurzyca. pisze:jak tam Sardinka? wszystko ok?
Niestety nie.Nie wiadomo co jej dokładnie jest.
W czwartek odwiedziliśmy klinikę w Warszawie.Była zbadana przez dr.Kacprzak,która usuwała jej wcześniej ropnia popogryzieniowego(o czym pisałam wcześniej).Dzikie mięso(ziarnina) wciąż nie jest usunięta i na razie nie będzie usuwana do póki nie wyjaśni się sprawa ze zdrowiem Sardi.
Stwierdzono u niej w okolicy płuc guz/ropień ale nie jest to pewna diagnoza(oby to zniknęło).Dziewczynka niestety rtg musiała mieć wykonany pod wpływem narkozy wziewnej(chwilowej),co było bardzo dużym ryzykiem,bo miała bardzo duży problem z oddychaniem.
Zaczęło się to około 12 dni po ostatnim zdarzeniu(śmierci klinicznej),które też wcześniej opisałam.W oczodole po usuniętym kiedyś oku pojawił się jakiś nieznany płyn.Nie była to ropa,bo nie miała zapachu.Oczodół musiałam płukać i Sardi została przeleczona silnym antybiotykiem,który dalej ciągniemy.Nie mogłam dłużej jak 3 dni tego płukać dlatego,że każdy taki zabieg powodował podduszanie się szczura(silny stres i problem z wydolnością oddechową).
Przez tą wydzielinę w oczodole,Sardi ciągle przytykała się dziurka nosowa,gdzie przy drugiej również przytkanej z niewiadomego powodu porfiryną miała problemy z oddychaniem.
Przed czwartkiem(wizytą w Warszawie),we wtorek nad ranem Sardi znów dusiła się w transporterze.Zdarzyło się to dwa razy tego samego dnia w krótkim odstępie czasu.Zdjęłam jej szybko kołnierz i zostawiłam ją już bez(kołnierz chronił ziarninę przed rozgrzebywaniem przez szczura).Sardi ma problem z krzepliwością krwi od początku swojego życia.
Już w dwa dni po czwartkowej wizycie Sardi czuje się znacznie lepiej,na tyle,że zaczęła gmerać przy ziarninie i noc spędziła w kołnierzu.Tęskniła za szczurami,za swoim stadem,swoimi córkami(Dalilka wiecznie wisiała na kratach,próbowała dostać sie do mamy gryząc je) więc postanowiłam ją dziś na dzień wpuścić do dziewczyn.Nie było absolutnie żadnych spięć czy awantur w związku z jej powrotem do stada.Wszystkie śpią wtulone w siebie pod miękką,włochatą kołderką hamaka.
Na noc jej nie zostawię,bo obawiam się o jej zmianę (ziarninę).
Mamuśka dostaje steryd(dexafrot),antybiotyk w syropie(Augmentin) oraz furosemid. Z drogami rodnymi jest wszystko w porządku,ropomacicze zwalczyliśmy antybiotykiem.
Oddycha jej się dziś dużo lepiej,zaczęła sporo jeść,bo przez to podduszanie się i uduszenie się nie chciała jeść(przed wizytą u Pani dr. nie jadła 2 dni i nie piła,choć starałam się aby zjadła choćby trochę serka waniliowego,który w efekcie zjadała).Schudła ponad 100gram.
Oczko po moim płukaniu zagoiło się,nie ma obrzęku ani wysięku.
Dodam jeszcze,że na rtg serduszko wyszło dość mocno powiększone więc w związku z tym będę chciała zrobić jej EKG.Wyszła także zwężona tchawica(czy przez długie siedzenie w kołnierzu mogła jej się zwężyć?? )
Leczyć się mamy jeszcze 10 dni.
Teraz tylko proszę o kciuki aby nie miała jednak tego ropnia/guza w okolicy płuc.
Myślę,że to uduszenie się i podduszenia mogły mieć wpływ na obraz serca na rtg.
Dulce jest zdrowy,nie mamy nawrotu zapalenia oskrzeli.Dalilka przeszła to samo niedawno,została wyleczona.