sylwiaj pisze:tak czy siak wyrzucili je i to juz jest nie bede pisała czym bo mnie z forum wyrzucą...
Ale ja się z Tobą całkowicie zgadzam

Po prostu uważam, że z pogodą to było "szczęście w nieszczęściu" dla tych maluszków. Mrozy zaczynały się akurat jak odstawialiśmy pozostałych 6 na transport, potem jeszcze Limfocyta odsyłaliśmy pociągiem, ale tam zimno nie było, wręcz przeciwnie... i tak nie było różowo, bo niedokarmienie i osłabienie organizmu zaowocowało świerzbowymi strupkami tu i tam, ale maluchy już niemal wyleczone, odkarmione, zadowolone, sierść się zmienia już na taką nieco bardziej dorosłą... nie zdarzyła się tragedia. No, poza tragedią jednej z siostrzyczek w nowym domku, ale temu się zapobiec nie da

Wypadki zdarzają się w najlepszych domkach, zwierzę to zwierzę i nie ma nigdy 100% pewności, że wszystko będzie ok...
Ogólnie rzecz biorąc - za wyrzucenie szczura na śmietnik bym zatłukła gołymi rękami. Zresztą osoba, która je znalazła, szukała sprawcy, ale widziałam miejsce, gdzie to było i ile klatek korzysta ze śmietnika - mała szansa, żeby sąsiedzi byli poinformowani, kto miał szczury... tak czy siak nic nie wynikło z tego dochodzenia.
Cieszę się jednak, że sprawa miała w miarę szczęśliwy finał. Po prostu. Nic nie zmieni złość na ludzi, trzeba dbać o maleństwa
Nie mam czasu na zrobienie nowych fotek, bo złapałam tymczasową pracę i nie mam czasu... ale ogólnie szczurstwo ok, Frodo nadal rozdrapuje strupy (jak się skończą mrozy to idę do innego weta, żeby mu zrobił z tym porządek), Czmych nadal pulsuje oczami zamiast pobiegać, aguty nadal łapią za jajka Mlekołaka... Mlekołak jest największym z pozostałych u mnie kapturzątek, rośnie mu już prawdziwe futro! "Czwóreczka" nadal bezimienny, ale może już niedługo bezpański, bo właścicielka ma go odebrać jakoś po 12 lutego... a Guciulek w połowie lutego też wyjeżdża

Strupki na uszkach wreszcie znikają. Może to zbawienny wpływ ivermektyny, a może kąpiel w kaszce, którą młody zaliczył poprzez epicki upadek z hamaka do brei w misce
