Dzisiaj byłam ze słodziakami na przeglądzie u pani dr Kacprzak-Kamińskiej. Wrażenia ogólnie bardzo dobre, choć trochę posiedziałyśmy w poczekalni

. Stefcia umówiona na usunięcie guzów na 25.02, propozycja pani wet: przy okazji wycięcia dwóch guzków wykastrować ze względu na hormonozależność guzów i ewentualną możliwość chorób macicy. Mam rozważyć i zadecydować. Wg pani Kasi ryzyko operacji się nie zwiększa... Zwiększa się oczywiście koszt
(ogólnie koszty leczenia w Wawie są dramatycznie różne od kosztów leczenia w Poznaniu
; ale i jakość inna
), ale ogólnie jestem w stanie tą sumę przełknąć

. Skłaniam się ku zrobieniu "kompletu" - ze sterylką włącznie - co sądzicie?
Oczywiście dowiedziałam się starej już prawdy, że agut jest otyły, ale też - ku mojej dzikiej radości - że serducho jest w super stanie

!
Jeśli chodzi o Choyę to pani dr obejrzała stópkę, która mnie martwiła i potwierdziła podejrzenie, że byłą ona złamana i zrosła się krzywo. Musimy bardzo uważać ze względu na zagrożenie "bumle foot" - dbać o to by było miękko i stać na straży wagi - miśka waży obecnie 400g i nie ma prawa już przytyć, bo będą problemy... Plus jest taki, że obie wymagają niskokalorycznej diety, więc nie ma problemu, że każdą trzeba żywić inaczej.
Obawiałam się też spraw płucnych, ale tam wszystko w porządku, natomiast w jednym uchu była mokra woskowina, więc teraz tydzień kropelek żeby nic się nie rozwinęło.
Naskarżyłam dzisiaj strasznie na Stefaniusza, że nic a nic nie chce biegać i jest leniem śmierdzącym, a wieczorem rozszalałą się na wybiegu! Obie miały dzisiaj dzień wzmożonej aktywności, co u Szamana przejawiało się bieganiem i niespaniem, a u Choyiuni absolutnym szaleństwem. Miała dzisiaj pomysły gdzie to ona nie wejdzie, kilka razy musiałam ją wyciągać z łazienki, bo przesuwała sobie po cichutku karton zasłaniający szparę pod drzwiami i się tam ładowała. Kiedy zasłoniłam na dobre próbowała przekopać parkiet

. Po odejściu Nevinka bardzo brakowało takiej energii...
Nie na temat, ale muszę: u wetki spotkałam wuwunę z prawie 16toma kilogramami szczura w transporterze
! Rewelacja
!
Pielesze:



Choya prezentuje hamaczek, który im uszyłam

. Ma on jeszcze wyjście od dołu, nad niebieskim koszykiem, jednak nie udało mi się uchwycić jak nim wychodziła.

Wybieg



I kolejne etapy haszczańskiego ataku na kubek z resztką soku warzywnego





I wyjaśnienie, gdzie podziała się noga z poprzedniego zdjęcia
