Smok - od 5 marca
Feldek i Dudek od 22 marca.
Dziś napiszę o Smoku, bliźniakami zajmę się jutro:)
Smok przybył do mnie jako prezent, niestety ze sklepu zoologicznego. Od dawna przygotowywałam się psychicznie i materialnie na wzięcie szczurków, ale ciągle czułam, że zbyt mało wiem, że jeszcze muszę doczytać to, tamto, siamto... W końcu moja przyjaciółka postanowiła podjąć tę decyzję za mnie i kupiła mi Smoka. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Smok jest moją przylepką, syneczkiem mamusi, tulaskiem, i... och, przychodzi mi do głowy jeszcze wiele obrzydliwie słodkich określeń, ale się powstrzymam, i tak wiecie na pewno, o co chodzi:) Oswoił się niemal natychmiast, a ja niemal natychmiast zaczęłam poszukiwać dla niego odpowiedniego towarzysza/towarzyszy. Jako, że przez te kilkanaście dni nie musiałam nigdzie wychodzić, poświęciłam się mu całkowicie i spędzałam z nim całe noce i kilka godzin dziennie, żeby nie odczuł zbyt boleśnie chwilowej samotności. Efekt? Jesteśmy do siebie niesamowicie przywiązani. Smok reaguje na imię, przybiega kiedy go wołam. Kiedy się czegoś boi, od razu biegnie do mnie. Lubi spać przytulony do mojego policzka, dawać mi całuski i lizać każdy palec po kolei. Kiedy jest na wybiegu, co chwilę przylatuje do mnie, żeby sprawdzić czy jestem, liźnie mnie i biegnie dalej. Jest radosny, energiczny, wita mnie entuzjastycznie kiedy wracam do domu i lubi przepychać się delikatnie z moją ręką i gonić ją jakby była drugim szczurem, bardzo delikatnie i ostrożnie szczypiąc ząbkami.
Przyznam, nie sądziłam, że mogę poczuć prawdziwą więź ze szczurem. Czytałam mnóstwo o ich inteligencji i o zakochanych w nich właścicielach, ale w duchu myślałam sobie: przecież to tylko mały gryzoń, je, śpi, robi kupki i biega, przecież on będzie mnie miał głęboko gdzieś. Rany, jak bardzo nie miałam racji. Ten Maluch NAPRAWDĘ okazuje mi swoją szczurzą miłość, a ja dzięki niemu podniosłam się z bardzo głębokiego dołka. Szczuroterapia, jak to trafnie określiła jedna z forumowiczek:)
Jutro czeka nas bardzo stresujący dzień - ja i Smok idziemy pierwszy raz do weterynarza. Z tego powodu nie mogę zasnąć i myślę, że już nie zasnę, bo bardzo się boję i denerwuję. Smoczuś, jak już pisałam, został mi przyniesiony z zoologa, a tam wiadomo jak się sprawy mają, dlatego musimy zrobić generalny przegląd jego kochanego ciałka. Mojej przyjaciółce w zoologu powiedziano, że wet przychodził tam raz na dwa tygodnie, więc nie ma się o co martwić. Powiedziano jej też, że Smok ma 2 miesiące, w co również nie wierzę, ponieważ jest zdecydowanie za malutki jak na ten wiek. Pozostali moi chłopcy mają 2,5 miesiąca i są prawie dwa razy więksi od niego.
Bardzo, bardzo się boję, mój strach jest wprost proporcjonalny do poziomu mojej miłości do niego. Boję się, że usłyszę coś złego, nawet nie chcę mówić co... Maleńki zachowuje się jak okaz zdrowia, poza kilkoma sprawami. Pierwszą jest częste kichanie. Sprawdziłam - ściółka nie jest jego przyczyną. Daję mu echinaceę, dziś kupiłam jeszcze vibovit. Dwa pozostałe szczurki ani razu nie kichnęły odkąd są ze mną, a on tylko kicha i kicha i przedmuchuje ten nosek i myje buzinkę i znów kicha...
Druga sprawa - "czkawka". To martwi mnie najbardziej. Pierwszego "ataku" dostał kilka dni temu, o 6 nad ranem. Wtedy myślałam, że się czymś zadławił, spanikowałam i zupełnie straciłam głowę ze strachu. Maluch leciutko mruży oczka, kładzie uszka i... psik! - leciutki wstrząs i przedziwne pisknięcie, i tak kilkanaście - kilkadziesiąt razy. Przy tym nie wygląda na cierpiącego, wręcz przeciwnie, tak samo się tuli, je, pije, biega. Zauważyłam, że w trakcie "czkawki" moje Słoneczko często i długo się drapie i myje.
Ufff, mogłabym pisać o moich szczurkach w nieskończoność, ale na dziś wystarczy. Jutro ponudzę Wam o Feldku i Dudku, dwóch adoptowanych braciszkach, a jest o czym opowiadać!
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Będzie mi niezwykle miło, jeśli potrzymacie kciuki za mojego Smoka, jutro (a właściwie już dziś) około godziny 11:00.