na chwilę obecną rezyduje u mnie:
6 szczurów
4 myszy
1 świnka z podejrzeniem ciąży
jak to ogarniam? chłop mi trochę pomaga... samemu miałabym problem żeby znaleźć co dzień tyle czasu, by każdemu odpowiednią jego ilość poświęcić. Ale mimo, że jest nas dwóch do zapanowania nad smrodami umiemy nawalić

Jeszcze tydzień temu było nas o 3 więcej... umarły nam 3 myszy w ciągu dwóch dni. W sobotę jedna, tą Marcin pochował, z soboty na niedzielę druga i tego do rana już nikt nie zauważył... i to ciałko tak tam leżało, i ostatnia z trójki myszek postanowila posprzątać... do rana został tylko kawałek skóry i ogonek. Zero kości, sierści... Ostatnia myszka też już nie żyła. Jestem prawie pewna że dlatego że zjadła inną... Posprzątała bo my tego nie zrobiliśmy na czas i przez to zdechła
Z Bobem byłam dziś u weta. Pytał czy nie chcę go uśpić... Zwiększyliśmy mu dawkę leku do maksimum, bo co więcej zrobić? Bobo sam z siebie nic nie je i nie pije, muszę go do tego dosłownie zmuszać, robi kupki wielkością porównywalne z mysimi O_o dostal jeszcze jakiś zastrzyk na wzmocnienie czyli pewnie jakieś
witaminki o dupę roztrzaść.
W ogóle zabiło mnie dziś to, że za 7tabletek zapłaciłam 15zł i drugie tyle "za wizytę"

Czyli że mogłam sobie przyjść bez szczura, nie stresować go i jeszcze zaoszczędzić.
P O Z N A Ń ....................
co to w ogóle za polityka?! "za wizytę"

ja w Krotoszynie płacę tylko za lek, każda tabletka ma stałą cenę i koniec, i nie ma różnicy czy przyniosłam pokazać zwierza czy nie! A chodzę tam ze szczurami do babki, która została w mojej mieścinie okrzyknięta 'tą co zdziera kase'. Ale tam się nie płaci za rozmowę z lekarzem do cholery...
Bazyl dziś ma jakiś słabszy dzień, chodzi aby z kąta do kąta i leży. A reszta mu dokucza
ło Jezu, dziś same żale w wątku