Humbak dochodzi do formy, nie kuleje już, choć zobaczymy jak będzie za kilka dni jak działanie przeciwzapalnych całkiem minie. Ale czuje się nieźle i wigor mu wrócił, co ważne bo czekają go porządki w stadku.
Hugon pod nieobecność brata zachłysnął się swoim starszeństwem i postanowił porządzić – zarekwirował miskę, zrzucał, albo bronił wchodzić młodym na hamaki, poza też klatką pomponiał i rozstawiał, nawet wobec Humbaka sobie pozwalał !
a Humbaczek tyle co na początku fasadę trzymał, tyle później już tylko zaszywał się gdzieś z dala od zamieszania.
W piątek zrobiliśmy zdjęcie i dostał pierwszą dawkę leków, a trzy godziny później już sprawdzał ile warte nowe nogi.
Malizna Biesowa nie stawiała oporu, jaszczurówka Asłańska – po staremu... I z Hugonem też Humbak musi jeszcze kilka „rozmów” przeprowadzić
Wykorzystuję że na powitanie od Humbaka zawsze dostaje mi się obfitą strugą i podstępnie wcieram ją futerka chłopców - raz żeby im spotkania z Wielkim Wodzem ułatwić, dwa, żeby on sam nowych nóg nie forsował w biegach za czymś co już jego barwy nosi

przyznać jednak trzeba, że nie zawsze działa to w tak prosty sposób...
Dziś popołudnie spędzają - tzn. trawią obiad w pozycji horyzontalnej - razem, w umytej klatce, nocka jest ich wybiegowa, więc trochę trzeba będzie przypilnować żeby tych biegów nie było za dużo, i z rana mam nadzieję, że Humbaczydło będzie się dalej nadawało do wspólnej klatki
Nie pokazywaliśmy się jeszcze w naszych badylach, a więc dzisiaj w ich glorii (zanim - kolejnym razem - pokażę jaka przyszła na nie zagłada

):
Bies i jego, jak to Entreen ujęła, z głębi mrocznej duszy spojrzenie:
tylko co w takim razie powiedzieć o spojrzeniu Grenadyny ?
bo o Bertoczku - to ja wiem
