Mała Fantazja przepadła trzy noce temu
Szukałam w różnych miejscach aż po szczyty mebli, przeszukałam też pozostałe pomieszczenia.
Przejęta strachem, że mogła metodą "na koalę" ( tak jak swego czasu Siostrzyczki ) wspiąć się na szafkę i wydostać za okno - choć było to mało prawdopodobne, sprawdziłam i tę możliwość. Nasze gzymsy łączą sąsiedzkie okna, potem skręcają za rogiem budynku wzdłuż ulicy...
Próżno jednak szukałam, daremnie nawoływałam... Próżno wnosiłam do pokoju pachnącą kaszkę i szeleściłam paczką z dropsami. Jak kamień w wodę!
Była druga w nocy, w domu byłam sama; część rodziny dołączyła do czeskiego wypadu, którego byliśmy inicjatorami a z którego wyeliminowało mnie dowożenie Shenzi na zastrzyki.
Nie mogłam w pojedynkę ruszać pralki i obawiałam się rozkładania łóżka, więc tylko odcięłam dostęp do sieci wszelkich kabli poza naszym pokojem i pozamykałam resztę okien, przy naszym ustawiając miseczkę z kawałkiem kurczaka z obiadu męża.
Nad ranem rozłożyłam materac i ostrożnie sięgnęłam po koc z wersalki, a gdy go wyciągałam spomiędzy dwóch masywnych części łączących nasze łóżko, z fałdy tkaniny smyrgnęło nagle coś żywego, w mgnieniu oka znalazło się na podłodze, niczym jaszczurka przemknęło wzdłuż łóżka i ... znów przepadło!
Zbytecznym będzie dodawać, że całą wersalkę i wszelkie fałdy koca przeszukiwałam wcześniej dokładnie i niejednokrotnie...
Ułańskie Utrapienie:
Shenzi obrażona za piórko,które młoda dostała do zabawy a ona nie

Głaskane razem w kartoniku
No i....
czyje pysio..?
------------------------------------------------------------------------------
Co do lipca, nie przyniósł dobrych zmian.

Shenzi ma spore połączone guzy w dole brzuszka, od poniedziałku bierze zastrzyki z jadu tarantuli
Staram się nie panikować i nie poddać rozpaczy
