Wczoraj wieczorem wreszcie zyskałam nowych lokatorów. Nie spodziewałam się, że to takie maleństwa. Kiedy je zobaczyłam, byłam przekonana, że przecisną się między prętami klatki, ale okazało się (na szczęście), że to moja bujna wyobraźnia.
Jakoś nie wyobrażałam sobie, że będę miała do czynienia ze szczurkiem wielkości uda Marcelka...
Starym zwyczajem nakryłam klatkę ręcznikiem, a dodatkowo z tyłu klatki powiesiłam koszulkę, więc jest duże zacienienie. Pomyślałam, że skoro duże szczury lubiły taki półmrok, to maluchy pewnie też, bo będą się mniej stresować. Pomysł się sprawdził, mogłam się im przyjrzeć, bo czuły się pewnie.
Pierwsze zdjęcia:
![Obrazek](http://imageshack.us/a/img69/6830/p1030094f.jpg)
Trochę przerażone, uszka postawione, oczy wytrzeszczone...
Dzisiaj rano nie za bardzo chcieli wychodzić, więc dałam im spokój. Wróciłam dopiero późnym popołudniem i... przywitały mnie dwa noski wiszące przy kratkach oczekujące uwagi! Jak tylko się odezwałam, to jeszcze bardziej się uaktywniły. Zero lęku. Bardzo się ucieszyłam
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Później było bieganie, zaczepianie, kręcenie się, jedzenie, picie... Oczywiście - śmiałość występowała tylko w klatce. Podczas spacerów po fotelu już nie byli tacy śmiali, choć ciekawość była duża i raczej zwyciężała.
Na pewno w mieszkaniu pozostał zapach poprzednich szczurków i obawiałam się, że maluchy będą na to reagowały źle. Wręcz martwiłam się, że socjalizacja przebiegnie nam gorzej, niż w innych domkach.
Wzięłam je przed chwilą na ręce, choć już spały. Szybko zaczęły po mnie chodzić, psocić, ale w końcu nakryłam je dłońmi, ciekawa jak zareagują.
PO CHWILI USŁYSZAŁAM ZGRZYTANIE ZĘBÓW!
Odsłoniłam palce, a tam dwa rozanielone maluszki
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Zaczęłam ich głaskać po głowach i efekty były co najmniej zaskakujące.
Jeden z nich zaczął pulsować oczkami!!!
To jest chyba największa nagroda ostatnich dni
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)