Ech, Pariscope...

Trzymaj się, kochana
Chwil bliskości z Miką jest coraz więcej, nadal jednak tylko gdy jest w domku. Przez kilka sekund udało mi się posmyrać palcami biały karczek konsumującej jogurt z przytrzymywanej przeze mnie nakrętki, to samo udało się przy ziemniaczkach z koperkiem, ale widać było jak jest spięta i gotowa by czmychnąć...

Wyraźnie boi się chwytania i samego kontaktu z ręką
Dziewczyny, jak chyba większość ogoniastych, nie znoszą sprzątania na ich terenie (czytaj: wszędzie w pokoju

)
W sobotnie przedpołudnie, kiedy bezpośrednie ataki obrończe na odkurzacz, zmiotkę oraz mop nie zmusiły wroga do odwrotu, dziewczyny zwarły szyk w szeregu akcji dywersyjnych. Nie mogłam opędzić się od nich, plączących się pod nogami i kąsających sprzęt.
Fantazja - zapewne z zamiarem uduszenia mnie - dopadała moich ramion, wskakiwała na plecy i pięła się po nich na głowę, skąd straszyła mnie wczepiona w moje włosy, kiedy ja schylona uprzątałam ich akcesoria z podłogi. Jednocześnie na moich tyłach podstępnie i zdradziecko działała "bitniczka" Mika, a jej uszczypliwe działania niepomiernie mnie irytowały. Białe paskudztwo pojawiało się jak duch, chwytało bez uprzedzenia za palec albo... za co innego, po czym odskakiwało na bezpieczną odległość.

Ofuknięta tymczasem Fantazja, "na koalę" wspinała się po meblu na blat kredensu i już z niego wykonywała skuteczny desant na głowę sprzątającej.

Mąż prawie spłakał się ze śmiechu (zamiast cyknąć fotki) kiedy, za którymś wreszcie razem bezceremonialnie przeze mnie postawiona na podłogę, błyskawicznie wzięła w posiadanie biednego mopa, odłożonego na moment i opartego o ścianę.

Ze szczytu kija patrzyła na mnie wyzywająco, choć w tym wyzwaniu czuło się już świadomość gorzkiej porażki
Gorycz takowej poczułam wkrótce i ja, gdyż niedługo później pokój wyglądał niewiele lepiej niż przed porządkami
Wczoraj był właściciel Fantazji
Wygłaskał haszczankę parokrotnie, a ona pokazywała mu swoje zadowolenie, wyciągając łepetynkę w górę i nadstawiając pod pieszczoty również szyję.
Także i polegująca w kartoniku Mika została pogłaskana, przez mojego męża również; sobota obfitowała dlań w głaski.
Bardzo ciężko jej jednak przychodzi pozbywać się tej ogromnej nieufności do rąk, lęku przed pochwyceniem.
Bezklatkowy żywot szczurasków u nas, z nieustającym wybiegiem, w tej sytuacji jest dla niej pewnie błogosławieństwem i wielce niekorzystnym byłoby teraz narażanie jej na codzienny stres "wyłapywania" po wybiegu...
http://i599.photobucket.com/albums/tt78 ... 759c11.jpg http://i599.photobucket.com/albums/tt78 ... 756de1.jpg http://i599.photobucket.com/albums/tt78 ... 660e67.jpg
http://i599.photobucket.com/albums/tt78 ... 000dbf.jpg http://i599.photobucket.com/albums/tt78 ... a79fc6.jpg
W mieszkaniu jest zimno i obie dziewuszki tulą się właśnie do siebie w pudełeczku za łóżkiem; od czasu do czasu sięgam doń ręką i miziam to jedną, to drugą
