Widze, że tu nie pisałam...

W poniedziałek poszłyśmy na kontrolę i po antybiotyk. Zmiana była lekkim nowotworem.

Ale doktor powiedział, że są małe szanse, że odrośnie, zobaczymy co będzie. Batusia jest już wesolutka.

Rozrabia nawet.

Oczywiście gdy minęła trzecia noc byłam szczęśliwa, że jej piękne fioletowe szwy są w całości, a dziś rano patrzę i okolice cięcia były leciutko czerwonawe i wydaje mi się, że jednego szwa nie ma...

Pana weterynarza nie będzie przez parę dni, więc teraz kciukajcie żeby mała nic nie wytworzyła do 28 listopada, wtedy ściągamy szwy.

Buniol ma infekcję płucną, za nią też kciukajcie. Dostaje tabletki, ale chodzi z lekko nastroszonym futerkiem, mało chętnie zjada leki (nawet dżemu nie chciała!). Pogoda też się chyba przyczynia do jej zachowania.
Wczoraj chorowitka dostała lekarstwo w odrobince paszteciku, po powrocie do klatki powitała ją Jagoda z miną oznaczającą, że czuje JEDZENIE! Rzuciła się na Buniaka, siadła jej swym zacnym tyłkiem na karku i dosłownie zaczęła grzebać jej łapkami w pysiu, a jej wyraz pysiola wyraźnie mówił "ODDAWAJ TO PODŁA ŻMIJO! CO TAM MASZ?!". Za to Luśka - Złodziej Szyneczki dostała po głowie od Cynki.

"Luśka, to było moje! Jesteś wredną małpą! A masz!" No i się zaczęło kotłowanie...

Bucia wychyliła się wtedy z domku w podwieszanej z klatce i zaczęła uspokajać dziewczęta.

"Bitwa nic wam nie da... To nie rozwiązuje konfliktu, a tworzy nowe powody do kłótni, spokój was uratuuuujeeee..." Powtarzała te słowa niczym mantrę.

Pchełka wyrwana ze snu paczyła na to wszystko z miną "Ale o so chosi?" Nagle w klatce nastała cisza, Cyna i Lusia rozeszły się.

Pchełka korzystając z okazji, że przy misce nikt się nie kręci poszła po kawalątek suchej bułeczki i wyskoczyła ze swoją zdobyczą na półeczkę obok Buni. Luśka i Cynia znów weszły sobie w drogę, a jako, że Luśka była zła na Cytryniastą za wcześniejszy atak "bez powodu", walnęła ją bezczelnie.

Bucia zaczęła mruczeć pod noskiem "Czemu one mnie nie słuchają? Tu nikt szczura nie traktuje poważnie...".

Jagoda z Oliwką patrzyły tępo na kotłujące się kulki futra, Bunia kręciła tylko główką z dezaprobatą, a Pchełka trzymająca swój kawałek chlebka w pysiu stanęła na dwóch łapciach by móc lepiej widzieć co Cynka i Luśka robią.

Z drugiego kąta pokoju spoglądała na wszystko najgrubaśniejsza z całego stadka panna Batula zajadająca serek z lekarstwem. Zerknęła na mnie i wręcz wdawało się, że pyta "I widzisz co narobiłaś? Gdybyś mnie tu nie zamknęła, to by się nie miały znów o co kłucić, to JA bym zjadła szyneczkę..."
