Nowa kobieta zawitała w naszym życiu już w czwartek

No więc jak już ją dowiozłam (jakimś cudem

) do mojego domku, poczyniłam oględziny... A oto raport

:
Zaraz rozpakowałam klatkę (owiniętą w karton "żeby było cieplej"). Cudność siedzi w kącie i patrzy się na mnie morderczym wzrokiem... Pomyślałam sobie: "a co mi tam!" i włożyłam rękę do środka. Toffka popatrzyła się na mnie jeszcze straszniejszym wzrokiem po czym bez ostrzeżenia rzuciła mi się na rękę i zaczęła robić to o czym myślała od początku, gdy tylko mnie zobaczyła... Wylizała mi całą dłoń, następnie położyła się na niej plackiem i popatrzyła się na mnie wzrokiem: "Miziaj, miziaj, miziaj, miziaj, miziaj, miziaj, miziaj,miziaj, miziaj, miziaj, miziaj, miziaj, miziaj, miziaj !!!"

No cóż, trudno się było oprzeć i dostała solidną, zasłużoną porcję miziania
Po dokładnym sprawdzeniu stanu zdrowia stwierdziłam że: ma okropny katar, ciągle kicha i smarka oraz ciągle się drapie (mam nadzieje że to nie świerzb...). Do tego jak się jej po plecach dotyka to sama skóra i kości, a brzuszek niczego sobie zaokrąglony... Chyba nie ciąża, co nie??? Mam nadzieje że nie, może jest tylko wzdęty, albo ma za dużo flaczków w środku

Jutro wybieramy się do weta i ona powie co i jak
Pozdrawiamy z naszej spółki!
