A jednak dzisiaj ! Jakoś po 11 nastąpiła godzina ZERO. Na wybiegu wszystko było OK. Mała od razu płaszczyła się przed każdą po kolei. Musiałam tylko Taszę zamknąć w końcu do klatki, bo mi ze stołu, cholera jedna, zeskakiwała... Chciałam im oszczędzić zamknięcia w transporterze i włożyłam małą do jej małej klatki. Ale chyba poczuła się na "swoim" (mimo tego, że przed wybiegiem wpuściłam do jej pustej klatki baby, żeby powąchały jej zapachy i zostawiły swoje) i zaczęła ganiać Trish - bo ją puściłam na pierwszy ogień, jako najłagodniejszą. Biedna Trish, coś mi się wydaje, że nawet ta mała ją zdominuje

Chcąc, nie chcąc wsadziłam je wszystkie do małego transportera i teraz właśnie leżą. Za jakiś czas wrzucę im ogórka, żeby miały picie i trochę karmy, albo chleba... W tym czasie wyszoruję mniejszą klatkę i przez dzisiejszą noc będą musiały się w niej przemęczyć. A mam nadzieję, że dzisiaj, lub najpóźniej jutro przyjdzie klatka.
Saszenka, ja im klatki nie urządzam, tylko koszyczki takie zwykłe zawieszam, żeby miały na czym usiąść. Poprzednim razem też tak zrobiłam i było OK.
Wkleję parę zdjęć. Niestety zdjęcia nie oddają tego super koloru Tolci, bo, ze względu na jej ruchliwość, musiałam robić z fleszem, bo inaczej były zdjęcia szczura w paru miejscach na raz...
Oto Tolcia
A tu razem w mini transporterze
