Ech... No kurczę, powinnam była wierzyć w swoją intuicję. Nie chcę tu rzec złego słowa o Piaseckim, ale on go nie osłuchał...
a guz przysadki chyba nie przechodzi po enro?
Osłuchałam go jeszcze raz. I tahti. I Ł. I płuca nam się nadal nie podobały. Ledwo było serce słuchać. Stwierdziłam - ok. Zaufajmy sobie. Jeśli antybiotyk nie pomoże, dam Galastop.
No i pomógł.
Teraz wróciliśmy do Raciborza, a Speedy znów podupadł nieco na zdrowiu. Odizolowałam go dziś od reszty, będę go trzymać w pokoju (tam, gdzie są chłopcy teraz, jest nieco chłodniej). Normalnie bym tego nie robiła, ale Speedyemu towarzystwo naprawdę wisi i powiewa... A małą klatkę mogę trzymać w pokoju z małą...
A tak nieco weselej, Tygrys jutro odbiera:
czyli nasz nowy domownik, Cahir Wasim (dobrze zbudowany/pełen wdzieczności - z arabskiego

) Czatyrdach
