Przechodzi teraz niezwykle upierdliwą fazę mam-więcej-energii-niż-się-w-moim-małym-ciałku-zmieści plus wymiana zębów. Wióruje drewniany stołek na równi, albo i lepiej, niż szczurzaste. Dobrą terapią dla szkodnika jest dwugodzinna sesja z dwoma brytanami mojej siostry - wszystkie trzy padają potem i śpią kilka godzin jak zabite, szczurzaste mogą w tym czasie iść na wybieg, wyjadać psu z miski i nikt nie protestuje. 
Niestety, straszenie Małej Białej pomogło tylko na chwilę, od dzisiaj jest na antybiotyku.
Palmyruś katar przeszedł, ale odezwało się serduszko... Włączamy Vetmedin i królewna będzie jeszcze latać jak młódka.
a jakże !
