Psiuńcia nieco urosła, ma gabaryty bardziej zagrażające Maurycego... godności.
Zdjęć ze wspólnych kolacji na razie nie będzie, dwoję się wtedy, żeby żadne ogoniaste nie poczuło się poszkodowane i żeby nie wybuchła awantura. Za to będzie zdjęcie grupowe Ejki i myszaków podczas sprzątania.
Ejka położyła się na tej klapie, która ma uszkodzone zapięcie i którą szczury przy odrobinie uporu mogą otworzyć, leżała tam prawie godzinę, czyli cały czas, kiedy sprzątałam klatkę.
Za to wczoraj Ejcia miała przykrą przygodę. Leżały na moich kolanach we dwie, Palmyra i Ejka. Palmyra, bo lubi, a Ejka, bo musi podczas wybiegów szczurów. Szczeniorek był jednak w rozrywkowym humorze i zaczął Palmyrę trącać łapą. Królewna może i ostatnio zdetronizowana, ale pospólstwu spoufalać się nie pozwala, więc psinkę za którymś razem ostrzegła biorąc jej łapkę w zęby. Pies ma na razie siano w głowie, więc delikatnej sugestii nie zrozumiał. Palmyra ostrzega tylko raz, więc za drugim razem uciachała do krwi. Pies z zaskoczenia nawet nie kwiknął, ale teraz boi się Palmyry. Resztę mycholi nadal traktuje bezceremonialnie.
Uchwyciłam piękny poranny moment między dwiema moimi chorutkami. Dziewczyny trzymają się nieźle.