Moje ogony do tej pory dostały naleśnika dwa razy w życiu (czyli 2 razy na ok. 7 miesięcy).
Sęk w tym, że ja - demon złego żywienia, jak się okazało w tym wątku - daję im takie rzeczy jak słonecznik, orzechy czy dynia tylko raz na jakiś czas. Jedzą dużo surowych warzyw i do tego raz na jakiś czas kropla nienasyconego tłuszczu nie zaszkodzi właśnie z uwagi na witaminy. I nikt mi nie wmówi, że jest to znacznie gorsze od granulowanej, utwardzonej (czyli przetworzonej) karmy.chociażby pestki słonecznika.