Trafiła do mnie z interwencji dokładnie 2 tygodnie temu. W stanie krytycznym, słabo rokującym. Przez tydzień jej szanse wzrosły, aż nagle nastąpiło drastyczne pogorszenie. Zapalenie rdzenia, z podejrzeniem nowotworu, guz na węzłach chłonnych, obrzęki sercowe... Przez tydzień walczyłyśmy, dzielnie i szaleńczo. Leki nie pomogły, nastąpił całkowity paraliż nóżek i ogona, nie była w stanie nawet siedzieć. Funkcjonowała jedynie głowa, w oczekiwaniu na postępowanie paraliżu w małym zabiedzonym ciałku
Dziś z lekarzami podjęliśmy decyzję o eutanazji...
Leć kruszynko, dość się już wycierpiałaś, wybierz sobie teraz zdrowsze futerko. Będziemy czekać na Ciebie...
Tak mi przykro. Malutkie biedactwo. Mam nadzieję, że teraz jest jej lepiej i że pamięta tylko Twoją dobroć i opiekę, a nie zło, które wyrządził jej poprzedni właściciel... Walczyłyście dzielnie.
Ze mną : Trish, Tasza, Tośka i Tola Za TM, na zielonej szczurzej łączce : Tutek, Fibi i Fryta [*][/color]