Trzymajcie się!
moje szczupaki kochane
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Re: moje szczupaki kochane
A tak awaryjnie, na wypadek duszności nie możecie poprosić weta o steryd krótko działający? Ja miałam taki zestaw - furosemid, a jeśli w ciągu kilku minut nie zadziała (najdłuższe minuty mojego życia), to steryd.
Trzymajcie się!
Trzymajcie się!
Re: moje szczupaki kochane
Naprawdę sądzicie, że mogło to być zadławienie ? Nie napisałam, bo po przemyśleniu sama odrzuciłam taką możliwość, ale w oczekiwaniu na działanie furo, co w sytuacji kiedy Gren się dusiła, trwało tak długo..., zrobiłam jej też kilka razy samolot - żeby pokryć wszystkie ewentualności, choć za bardzo nie wierząc w zadławienie. Owszem chwilę wcześniej coś tam sobie skubała, i owszem nie wyglądała na napuchniętą, ale z drugiej strony płyn nie musiał zbierać się we wszystkich tkankach, wystarczyło w klatce piersiowej, czego gołym okiem nie widać;/ Ale to co mi głównie do hipotezy o zadławieniu nie pasowało, to że wiele zadławień już widziałam i zawsze jednak był ten odruch wykrztuśny, czasami ze ślinieniem się czasami bez, ale zawsze był - u Duchy w ciągu całego tego dramatu go nie widziałam, tylko rozpaczliwe łapanie powietrza z główką wyciągniętą w górę...
Lekarz badając post factum stwierdził, że serduszko pracuje ciężko;/ Co zresztą widać, i Ducha pozostaje wciąż wyciszona po poniedziałkowym incydencie, nie przychodzi do wyjścia... co znów rozróżnieniem jest żadym bo i jedno i drugie mogło ją potężnie wymęczyć;( ech...
Możliwe jest zadławienie jeśli objawia się samą dusznością, bez odruchu "wymiotnego" ?
Ponownych incydentów do tej pory nie było. I bardzo bardzo chcę żeby tak pozostało...
Lekarz badając post factum stwierdził, że serduszko pracuje ciężko;/ Co zresztą widać, i Ducha pozostaje wciąż wyciszona po poniedziałkowym incydencie, nie przychodzi do wyjścia... co znów rozróżnieniem jest żadym bo i jedno i drugie mogło ją potężnie wymęczyć;( ech...
Możliwe jest zadławienie jeśli objawia się samą dusznością, bez odruchu "wymiotnego" ?
Ponownych incydentów do tej pory nie było. I bardzo bardzo chcę żeby tak pozostało...
IHime, czyli jaki ? Można go trzymć normalnie w strzykawce ?IHime pisze:A tak awaryjnie, na wypadek duszności nie możecie poprosić weta o steryd krótko działający?
Re: moje szczupaki kochane
Chyba Rapidexon, miałam przygotowanego "szota" w strzykawce, czekał sobie na sytuacje awaryjne w szafce. Małej Białej dwa razy prawdopodobnie uratowało to życie.
Re: moje szczupaki kochane
To i ja przejdę się po rapidexon na wszelki wypadek. Dzięki 
Re: moje szczupaki kochane
Uraczeni zdjęciami (artyzm ogonka i kłosa powalił na łopatki!) i opisami, które sprawiają, że czujemy się prawie domownikami trzymamy kciuki za wszystkie chorótki i wszelkie inne szczupaczkowe szczęścia. Ducho - trzymaj się dzielnie!
Re: moje szczupaki kochane
Idziemy sobie powoli, już bardzo powolutku, z Grenadyną. Siły i mobilność Duchy zmniejszyły się widocznie od tamtego ranka ;( Już nie wychodzi sama, nie pokazuje, że chce wyjść, chociaż jak ją wyniosę i ulokuję w jej ulubionej budce wygląda na zadowoloną z odmiany. Ale sama się nie przemieszcza już, głównie oddana snowi i siostrzanym futerkom. Dziewczyny trzymają ją mocno. Oddane są jej wszystkie, a Horpyna prawie nie odstępuje – czesze, masuje, tuli - i nawet jeśli kosztem przyjaciółki zdarza jej się złamać 8 przykazanie (bo zdarza się), to trzeba złożyć to na karb instynktu, bo poza tym oddanie jej jest całkowite.
Pogodziłam się już tym, że nieważne ile jeszcze dane nam będzie dni, żeby tylko dla Duchy były równie wypełnione treścią i sensem, jak dla nas.
We wtorek jedziemy z Humbakiem na usunięcie naczyniaka. Urósł niewiele, nadal ok. 0,5 cm, jednak jak Humbak się drapie musi go zahaczać pazurem, bo na powierzchni guza pojawiają się niteczki krwi a czasami większe zadrapania. Nie czuję się bezpiecznie z tym wypełnionym krwią guziołem na humbaczanej szyi, zresztą dr Rzepka też orzekła, że należy go usunąć. Asłan zabiera się także, nareszcie zrobić wyniki. I to główny plan do zrealizowania, ale może na podróż załapie się ktoś jeszcze, jak kichające dziewczyny, w których tut. wet niczego nie wysłuchuje, ale betaglukan nie pomaga
Pogodziłam się już tym, że nieważne ile jeszcze dane nam będzie dni, żeby tylko dla Duchy były równie wypełnione treścią i sensem, jak dla nas.
We wtorek jedziemy z Humbakiem na usunięcie naczyniaka. Urósł niewiele, nadal ok. 0,5 cm, jednak jak Humbak się drapie musi go zahaczać pazurem, bo na powierzchni guza pojawiają się niteczki krwi a czasami większe zadrapania. Nie czuję się bezpiecznie z tym wypełnionym krwią guziołem na humbaczanej szyi, zresztą dr Rzepka też orzekła, że należy go usunąć. Asłan zabiera się także, nareszcie zrobić wyniki. I to główny plan do zrealizowania, ale może na podróż załapie się ktoś jeszcze, jak kichające dziewczyny, w których tut. wet niczego nie wysłuchuje, ale betaglukan nie pomaga
Re: moje szczupaki kochane
Jak cudownie, że dziewczyny się tak razem trzymają i dbają o Duche.
http://s889.photobucket.com/user/crroco ... 1.jpg.html cudny widok, od razu robi się cieplej na sercu wiedząc taką miłość.
Dużo zdrowia i spokoju dla niej
A za Humbaka będę jutro trzymać kciuki!
Co do kichania to ja już jestem na to uczulona. U mnie niestety nie wróżyło to niczego dobrego, ale dopiero po czasie się o tym przekonałam, wcześniej ignorując objawy
Gdyby się dziewczyny wybierały na "przegląd" to oczywiście trzymam kciuki żeby kichanie okazało się tylko kichaniem i niczym innym

Buziaki dla Was
http://s889.photobucket.com/user/crroco ... 1.jpg.html cudny widok, od razu robi się cieplej na sercu wiedząc taką miłość.
Dużo zdrowia i spokoju dla niej
A za Humbaka będę jutro trzymać kciuki!
Co do kichania to ja już jestem na to uczulona. U mnie niestety nie wróżyło to niczego dobrego, ale dopiero po czasie się o tym przekonałam, wcześniej ignorując objawy
Gdyby się dziewczyny wybierały na "przegląd" to oczywiście trzymam kciuki żeby kichanie okazało się tylko kichaniem i niczym innym
Buziaki dla Was
Re: moje szczupaki kochane
Nie wyrzucaj sobie, bo to mogłoby nic nie dać, jak u mnie. Nic leczenie nie daje, po prostu nic...zocha pisze:
Co do kichania to ja już jestem na to uczulona. U mnie niestety nie wróżyło to niczego dobrego, ale dopiero po czasie się o tym przekonałam, wcześniej ignorując objawy![]()
Cynamon Imbir Karmel Wanilia
Za TM Wirus Speedy Wąglik Piksel Limfocyt Mikrob Flanelka Kaszmir Szczura
Za TM Wirus Speedy Wąglik Piksel Limfocyt Mikrob Flanelka Kaszmir Szczura
Re: moje szczupaki kochane
Stadko jest cudowne, takie opiekuńcze i troszczące się o Grenadynę
– niech w tym cieple cieszy się kolejnymi nasyconymi miłością i treścią dniami.
Trzymam kciuki za dobre wyniki i za mocne, miarowe bicie szczurzych serduszek – ślemy dobre myśli ku wszystkim potrzebującym
Trzymam kciuki za dobre wyniki i za mocne, miarowe bicie szczurzych serduszek – ślemy dobre myśli ku wszystkim potrzebującym
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Re: moje szczupaki kochane
Humbak goi się. Guzioł uciachany. Nie podobał się dr ze względu na to, że był tak mocno ukrwiony, ale ja jakoś nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłoby jeszcze nie być po wszystkim... w tym temacie
Kiedy przesłano mi wyniki krwi, byłam pewna że pojawiły się kolejne „tematy” – parametry wątrobowe Humbaka i Asłana wyraźnie podwyższone. Ale w rozmowie z dr usłyszałam, że Humbaka podwyższone są na tyle, że nie zachodzi konieczność zmiany leczenia (Humbak codziennie bierze hepatiale), a u Nusia są dobre ;/
Trochę to dla mnie dziwne jednak, więc dla własnej spokojności na jakiś czas zaserwuję im dodatkowo heparegen
Miłą niespodzianką jest, że nerki obu panów w porządku. Tym samym białko w moczu pozostaje kwestią otwartą. Sama już nie wiem czy i jak jeszcze drążyć ten temat;/ Chyba tutaj pójdziemy za radą mądrzejszych i nie będziemy robić nic, po prostu za jakiś czas się skontroluje znów.
Stanza przechodzi na prilium, falowanie boczków kazało się sercowe. Jednak
Sama Stanza podróż zniosła po anielsku. Dzieliła transporter z Nuchą, który przekopywał, wiercił się, wyłaził, dyszał jak mu gorąco i krzywda... Stańczyk przycupnął sobie w kąciku, skupiony we wnętrzu swej drobnej osóbki, i gdyby nie dokazujący Nuś kto wie czy w ogóle zmieniłaby pozycję. A ponieważ Nuś – trzeba ją było raz i drugi wygrzebywać spod rozpłaszczonego czarnego naleśnikora
Tak sobie myślałam o Misiu i jego nieziemskim spokoju ducha...
Psikająca Fronda i Horpyna nie pojechały. W Humbaku dr nie wysłuchała niczego niepokojącego.
Wiem, że psikanie bywa czasami elementem urody szczura - Hermaństwo sobie wielce i namiętnie, do pospołu z kichniem krwią, a równocześnie nigdy na zapalenia nie chorował, i nic mu nie było. Tylko Herman miał to od początku i przez całe życie, a kiedy psiaknie pojawia się jako sezonowa „atrakcja” - na tyle uprczywa, że nie przechodzi po lekach odpornościowych, ale i na tyle błaha, że nie ma co na nią iść z antybiotykami – to nie jest, przynajmniej dla mnie, lekko przyjąć to do wiadomości...
Tak samo jak wyniki, które są słabe, a jednak trzeba się takimi zadowolić
Jeszcze szybko Grenadyna. Myślę, że doszła już do równowagi po tamtym, chociaż utracone funkcje (jak chodzenie po pochylniach) już raczej nie wrócą. Na pięterku sypialnianym toczy się teraz życie Duchy oraz na tapczanie, kiedy stójką u koszyka pokarze, że rada by wyjść. I tutaj śmiga dziarsko - jeśli nie sprawnością, to wigorem bijąc nierzadko nieskore do ruchu dziewczyny
I Duch lubi jeszcze jak mu uszy czyścić
W jakim zadowoleniu przymykają jej się oczy jak ją w głębi małżowiny podrapać, co się głową napodrzuca ! i jakim ostrym oburzeniem wybucha, kiedy rozproszy mnie inny fragment białego ciałka...

Kiedy przesłano mi wyniki krwi, byłam pewna że pojawiły się kolejne „tematy” – parametry wątrobowe Humbaka i Asłana wyraźnie podwyższone. Ale w rozmowie z dr usłyszałam, że Humbaka podwyższone są na tyle, że nie zachodzi konieczność zmiany leczenia (Humbak codziennie bierze hepatiale), a u Nusia są dobre ;/
Trochę to dla mnie dziwne jednak, więc dla własnej spokojności na jakiś czas zaserwuję im dodatkowo heparegen
Miłą niespodzianką jest, że nerki obu panów w porządku. Tym samym białko w moczu pozostaje kwestią otwartą. Sama już nie wiem czy i jak jeszcze drążyć ten temat;/ Chyba tutaj pójdziemy za radą mądrzejszych i nie będziemy robić nic, po prostu za jakiś czas się skontroluje znów.
Stanza przechodzi na prilium, falowanie boczków kazało się sercowe. Jednak
Sama Stanza podróż zniosła po anielsku. Dzieliła transporter z Nuchą, który przekopywał, wiercił się, wyłaził, dyszał jak mu gorąco i krzywda... Stańczyk przycupnął sobie w kąciku, skupiony we wnętrzu swej drobnej osóbki, i gdyby nie dokazujący Nuś kto wie czy w ogóle zmieniłaby pozycję. A ponieważ Nuś – trzeba ją było raz i drugi wygrzebywać spod rozpłaszczonego czarnego naleśnikora
Tak sobie myślałam o Misiu i jego nieziemskim spokoju ducha...
Psikająca Fronda i Horpyna nie pojechały. W Humbaku dr nie wysłuchała niczego niepokojącego.
Wiem, że psikanie bywa czasami elementem urody szczura - Hermaństwo sobie wielce i namiętnie, do pospołu z kichniem krwią, a równocześnie nigdy na zapalenia nie chorował, i nic mu nie było. Tylko Herman miał to od początku i przez całe życie, a kiedy psiaknie pojawia się jako sezonowa „atrakcja” - na tyle uprczywa, że nie przechodzi po lekach odpornościowych, ale i na tyle błaha, że nie ma co na nią iść z antybiotykami – to nie jest, przynajmniej dla mnie, lekko przyjąć to do wiadomości...
Tak samo jak wyniki, które są słabe, a jednak trzeba się takimi zadowolić
Jeszcze szybko Grenadyna. Myślę, że doszła już do równowagi po tamtym, chociaż utracone funkcje (jak chodzenie po pochylniach) już raczej nie wrócą. Na pięterku sypialnianym toczy się teraz życie Duchy oraz na tapczanie, kiedy stójką u koszyka pokarze, że rada by wyjść. I tutaj śmiga dziarsko - jeśli nie sprawnością, to wigorem bijąc nierzadko nieskore do ruchu dziewczyny
I Duch lubi jeszcze jak mu uszy czyścić
Re: moje szczupaki kochane
Wyobrażam sobie Grenadynę, jak przywołuje do porządku palce, które zapędziły się poza dopuszczalną w danym momencie strefę – nic nie traci władczyni , carycy trzeba słuchać
Niech ta słoneczna aura doda wszystkim szczupaczkom siły i pomoże pokonać słabości; głaski im przesyłamy i życzy jak najlepszej kondycji i dobrego samopoczucia!
Niech ta słoneczna aura doda wszystkim szczupaczkom siły i pomoże pokonać słabości; głaski im przesyłamy i życzy jak najlepszej kondycji i dobrego samopoczucia!
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Re: moje szczupaki kochane
Wczoraj był zły dzień Grenadyny. Szczura „chodząca” w rytm oddechu i tylko na nim skoncentrowana, odwracająca się od jedzenia i picia... Nie takie dni jej obiecywałam
Podałam jej steryd wiedząc że nic nie tracę...
Pod wieczór wygłodniała czyściła spodeczki a mi serce tak biło... Natomiast dziś z rana już bez wątpliwości - krzątała się razem z dziewczynami po tapczanie, podskubywała zielonego na przemian z podsuwanymi papkami, i mimo tego, że była w ruchu boczki spokojniejsze niż wczoraj. Na koniec poszła do budki, umyła się, pozwoliła objąć pieszczotą, spoczęła. Zmęczona - ale dobrym zmęczeniem
Nie ma się co łudzić - to zasługa sterydu, ale mimo to nie trąci fałszem powrót blasku w oczach Grenadyny.
Żeby to trwało...
Nie mogłam nie zatrzymać w kadrze:
A tutaj Hugnek-szuwarek
O Hugonku należałoby się słów kilka, ale że niezbyt pochlebnych - może innym razem
I jeszcze taki numer. Bramkarzem w klatce dziewczyńskiej jest istota znikomej postury, ale rąbajło przesławne...
Biesiu doobrze wie
Więc oto jak negocjuje wejście do przybytku:
nos w nos
odwrót – szukamy wsparcia moralnego ?
i ponowne przymiarki z łapkami na znak pokoju
a po chwili... narażając cenne części ciała...
tego się jagoda nie spodziewała
Ale następnym razem cerber już uprzedzony siedział
A tu proszę - w głębi - jak cennego pokładu strzeże

Podałam jej steryd wiedząc że nic nie tracę...
Pod wieczór wygłodniała czyściła spodeczki a mi serce tak biło... Natomiast dziś z rana już bez wątpliwości - krzątała się razem z dziewczynami po tapczanie, podskubywała zielonego na przemian z podsuwanymi papkami, i mimo tego, że była w ruchu boczki spokojniejsze niż wczoraj. Na koniec poszła do budki, umyła się, pozwoliła objąć pieszczotą, spoczęła. Zmęczona - ale dobrym zmęczeniem
Nie ma się co łudzić - to zasługa sterydu, ale mimo to nie trąci fałszem powrót blasku w oczach Grenadyny.
Żeby to trwało...
Nie mogłam nie zatrzymać w kadrze:
A tutaj Hugnek-szuwarek
O Hugonku należałoby się słów kilka, ale że niezbyt pochlebnych - może innym razem
I jeszcze taki numer. Bramkarzem w klatce dziewczyńskiej jest istota znikomej postury, ale rąbajło przesławne...
Biesiu doobrze wie
nos w nos
odwrót – szukamy wsparcia moralnego ?

i ponowne przymiarki z łapkami na znak pokoju

a po chwili... narażając cenne części ciała...

tego się jagoda nie spodziewała Ale następnym razem cerber już uprzedzony siedział
A tu proszę - w głębi - jak cennego pokładu strzeże
Re: moje szczupaki kochane
Nieszczęścia nas nie odstępują.
W tym pycholku
wczoraj zauważyłam szczerbę.
Aparat – sesja – oglądanie. Na zdjęciach, owszem dolne zęby były nierówne, ale raczej nie przez ubytek w lewym co przez przerost prawego – a przerost – bo brakuje górnego siekacza...
http://s889.photobucket.com/user/crroco ... sort=3&o=1
I niestety to najprawdopodobniej ja mu te zęby wybiłam
Po badaniu krwi dr przekazała mi go jeszcze nie całkiem wybudzonego, Nuś produkował właśnie miękką streso-kupę. Przytrzymując go przedramieniem i dłonią, drugą ręką sięgałam po chusteczki, a nie wzięłam poprawki, że szczur nie panuje jeszcze całkiem nad swoim ciałem i - wypadł mi z rąk
Dr mnie uspokajała, że jest zwiotczony, nic nie czuje, i jak pijakowi, kiedy upadnie, nic mu się na pewno nie stało...
A jednak stało się
Dziś byliśmy na przycinaniu, które poraziło mnie swoją brutalnością, o Nusiu nie wspominając...
Oba zęby zostały przycięte zamiast tylko lewy wyrównany, ale widząc jak to przebiegało – dobrze że tylko zęby
Jedyna dobra wiadomość, to ta, że górny brakujący siekacz podobno już odrasta, więc mam nadzieję, że kolejnego przycinania nie będzie...
W tym pycholku
wczoraj zauważyłam szczerbę. Aparat – sesja – oglądanie. Na zdjęciach, owszem dolne zęby były nierówne, ale raczej nie przez ubytek w lewym co przez przerost prawego – a przerost – bo brakuje górnego siekacza...
http://s889.photobucket.com/user/crroco ... sort=3&o=1
I niestety to najprawdopodobniej ja mu te zęby wybiłam
Dr mnie uspokajała, że jest zwiotczony, nic nie czuje, i jak pijakowi, kiedy upadnie, nic mu się na pewno nie stało...
A jednak stało się
Dziś byliśmy na przycinaniu, które poraziło mnie swoją brutalnością, o Nusiu nie wspominając...
Oba zęby zostały przycięte zamiast tylko lewy wyrównany, ale widząc jak to przebiegało – dobrze że tylko zęby
Jedyna dobra wiadomość, to ta, że górny brakujący siekacz podobno już odrasta, więc mam nadzieję, że kolejnego przycinania nie będzie...
Re: moje szczupaki kochane
Grenadyna niech się trzyma, wszak steryd zadziałał - a nie zawsze działa...
Biedny Nusiek, mnie też zawsze przycinanie zębów przerażało, aż mnie moje bolą na samą myśl - no ale ważne, że odrośnie, jak to mówią "do wesela się zagoi", no i nie wiesz, czy to na pewno się wtedy stało (a może mu waleczna Jagoda wybiła..?
)
Biedny Nusiek, mnie też zawsze przycinanie zębów przerażało, aż mnie moje bolą na samą myśl - no ale ważne, że odrośnie, jak to mówią "do wesela się zagoi", no i nie wiesz, czy to na pewno się wtedy stało (a może mu waleczna Jagoda wybiła..?
Wyszukiwarka nie gryzie
Re: moje szczupaki kochane
Ojej, biedaczysko
Najbardziej mnie zmroziła informacja o przycinaniu. Ja nie mogłam znieść badania echo serca(czy jak to tam się zwie), a co dopiero takie coś przeżyć
Bardzo Wam współczuję, ale mam nadzieję, że ząb szybko odrośnie i już nie będzie potrzeby ich skracania. Za to mocno trzymam kciuki!
Zdjęcia cudne. Najbardziej podoba mi się fotorelacja z pilnowania wejścia, Moira jest niesamowita
Zdrówka dla Was i ucałuj te pysie cudowne
Najbardziej mnie zmroziła informacja o przycinaniu. Ja nie mogłam znieść badania echo serca(czy jak to tam się zwie), a co dopiero takie coś przeżyć
Zdjęcia cudne. Najbardziej podoba mi się fotorelacja z pilnowania wejścia, Moira jest niesamowita
Zdrówka dla Was i ucałuj te pysie cudowne