Cześć cioteczki
Przychodzimy do Was z wieściami z frontu łączenia.

Otóż, łącznie to było najszybszym jakie dotąd przeprowadzałam. W poniedziałek trzy godziny wanny, wtorek godzina wanny, godzina transportera i do wyczyszczonej klatki. I tyle.

Bez żadnych ekscesów, serio. Nawet jakbym chciała Wam opowiedzieć jakieś szczegóły, to ich brak. No, oczywiście niuchanie, iskanie, gwałty. Już pierwszego dnia spały razem w wannie. Dziś w nocy było trochę pisków w klatce, które brzmiały dość poważnie ale dziś rano się budzę i śpią razem podzielone na dwa obozy: Jagoda z Gumką i reszta razem w rondelku obok.

Strasznie się cieszę, że już nie mam dwóch klatek i siedzą w jednej.

W końcu umeblowałam jak należy, ale oczywiście z rana patrzę, a tu jeden zaczep od kostki już zeżarty (Dziurka, jak ja Cię kiedyś dorwę, to wypcham i postawię na kominku!)
A, Śrubka i Gumka to najfajniejsze maluchy jakie miałam! Są tak kontaktowe, tak biegają, zaczepiają... Są przesympatyczne. Żaden szczur, który był u mnie od małego nie był tak ekstra oswojony i pro człowieczy. Na starość wróżę, że to będą ekstra szczury, jak moja Korba. Dzięki
Magdonald raz jeszcze ;*
Jagoda przestała dziabać.

Ale kiwa się na boczki łapiąc ostrość, jest bardzo ostrożna, na wybiegach nie oddala się za bardzo od klatki. Do mizialskich nie należy, ale jest kochana.
O prosz, jaki Dżejgod:
Korba moja najukochańsza się starzeje... Ma już 14 miesięcy i widzę po niej, że robi się z niej babcia. Wczoraj mnie niemało nastraszyła, bo wydawało mi się, że na łapce ma guza. Ale na szczęście po prostu dziwnie jej się sierść nastroszyła. Uf.

Kocham tego kaptura!
I łączymy:

(Korbek jak zwykle wpatrzona w Pańcię :* )

Gerbery omnom omnom nom nom
No, to tyle.

Stado uważam za zamknięte na najbliższy rok. Już nie mam gdzie ich upchać, a póki co mam ważniejsze wydatki niż większa klatka niestety...
Pozdrawiam szczęśliwa ja z moimi sześcioma smrodami ;*