A my znowu zaliczyliśmy wizytę w PV

Tym razem z Plastkiem, chociaż Biały też na lekach.
Plastuch zaczął ostro gruchać, a najgorsze, że nic nie pomagało. Pogoda paskudna była, ale całe szczęście się trochę wypogodziło i pojechaliśmy.
Najlepsze jak wchodzę do gabinetu, dr na nich patrzy i z tekstem, że obaj przysadkowi

mówię, żeby mnie nawet nie denerwowała. Ale oni tak mają, szczególnie Biały jak się obudzi to wygląda jakby nieźle poimprezował i ledwo przytomny jest, ale po chwili jak się ogarnie wygląda lepiej

Obu zrobiła prześwietlenie i u Plastka na prześwietleniu serce wyszło dwa razy większe, naprawdę duże się wydawało. Ale, że na prześwietleniu ciężko stwierdzić co to dokładnie, zasugerowała echo serca u nich w przychodni. Umówiła nas na wieczór bo akurat dr tak przyjmowała i miała wolną chwilę. Żeby ich nie wozić bez sensu, zostawiłam ich w przychodni i na wieczór pojechałam odebrać.
Na echo wyszła jakaś zmiana, dr stwierdziła, że to ropień lub guz. Po konsultacji z dr Strąk przepisała nam propranolol (jak dobrze przeczytałam) i wcześniej jeszcze dostali obaj antybiotyk jakiś (niestety nie wiem jaki bo dr dała jak już mnie nie było) długo działający + nadal prilium i furosemid.
U Białego tez wyszły jakieś małe zmiany w płuckach, ale w porównaniu do ostatniego prześwietlenia jest niewielka różnica, wg mnie nawet jakby mniejsze, ale okiem dr minimalnie się tylko powiększyło. Ze względu na kichanie Białego też dostał antybiotyk (chyba, bo już sama nie wiem)
Na kontrolę jedziemy we wtorek. Ogólnie Plastek mniej grucha, ale nadal jeszcze coś tam słychać. Nie to co było, ale nadal coś. No, ale antybiotyk chyba działa, to chyba dobrze, co nie?

Mam nadzieje, że to nie guz. Chociaż ten ropień też mnie nie cieszy.
Zobaczymy co tam dr we wtorek na wizycie powie.
A jeszcze mi ogrzewania nie włączyli, bo stwierdzili, że we wrześniu instalację będą zmieniać. Zastanawiam się tylko po co.. zimno jest okropnie
A najlepsze jeszcze było jak po nich pojechałam. Czekam w poczekalni, patrze idzie dr ta od echo

z jakimś chłopakiem/mężczyzną

- chyba stażystą? i on trzyma szczurka. Zerkam, patrze, że to Plastek chyba. Podchodzę, zaczynam gadać do niego mój Plastuch kochany i takie tam, miziać, a on jak tylko wyczuł, że to ja od razu do mnie. Dosłownie wyrywał mu się z rąk i do mnie na ręce się pcha. Kurcze widok niesamowity, normalnie tak się rwał do mnie, że szok. Wzięłam go na ręce (akurat musieliśmy czekać na zwolnienie gabinetu, żeby zrobić echo) schował mi się pod bluzę i od razu uspokoił

Fajnie tak poczuć, że jednak nie jesteśmy dla nich tylko ludziem, który ich karmi

Niby już wcześniej z Młodym miałam podobne sytuację i dosłownie widziałam jak cieszy się na nasz widok, ale miło jest odczuć coś takiego ponownie
Wrzucę od razu trochę zdjęć, co by post za krótki nie był
jak zwykle przy żarełku, ale to jedyny sposób aby ich uchwycić
na początek Plastek i Roki

i Biały
chłopaki przy misce
Plastek odwiedzający Rokiego
i Roki nie mogący znieść, że oni coś jedzą, a on nie
