„ Na szczęście, na zdrowie, na ten Nowy Rok,
Żebyście byli zdrowi, weseli, jako w niebie anieli cały rok.
Żeby się wam darzyło, kopiło, snopiło
Do stodoły dyszlem obróciło...
(nie wiem czemu tak, ale widać TRZEBA)
Żebyście mieli wszystkiego dości, jak na połaźnicy ości,
(cokolwiek to znaczy
)
.....
Na to winszowanie moje...
Żebyście jak pączki w maśle się pławili,
Nic się nie wadzili, dobrze jedli, pili,
Tak to Boże dej!
(spokojnie, to tylko moja góralska dusza tak w dni szczególne jak ten dzisiejszy się manifestuje, ale serdecznie i szczerze
)
.......................
.... kilka dni temu, rozmawiając ze znajomym opowiadałam o Pumce (rozmowa dotyczyła głównie tego, jak wiele my zawdzięczamy jeśli o ratowanie naszego zdrowia chodzi szczurkom, a jak wkurzająco bezradni bywamy wobec ich potrzeb: „zwykle” złamanie uświadamia nam niemal niemoc.... ) w pewnej chwili, uzmysłowiłam sobie, że nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć, o KTÓRĄ to łapkę konkretnie chodzi. Jakoś podświadomie przyjęłam, że o tylnią, ale....przywoływałam w pamięci zdjęcia dziewczynek za pazuchą Pana, ale nawet oglądając wczoraj tą śliczną sesję z rozpakowwania prezentów, „nie dam sobie głowy uciąć” – pewnie z jednej strony świadczy to o Twojej fotograficznej maestrii, ale z innej? Nie jest znowu takim wielkim kalectwo, które nawet dla wiedzących o nim, tak łatwo można schować.
Jagula!
( bo dla mnie Puma, to prawie jaguar, a jaguar, to kubusiowopuchatkowy jagular- zatem dla mojej pokrętnej wyobraźni : Pumka to Jagulka) wdech, wydech, wdech, wydech- równiutko, bez wachlowania!
Oddychaj swobodnie bo nie tylko towarzyszka twoja, pięknooka Mikuś twojej dobrej formy wypatruje; widziała ty, niebieska panienko, jak Opiekuni Twoi ( a za nimi my) każdy kolejny twój „osiąg” sercem konotujemy?